Strona:PL Kraszewski - Wybór pism Tom IX.djvu/197

Ta strona została skorygowana.
176
J. I. KRASZEWSKI.

Katedralna, Berdyczowska, Cudnowska, w różnych przeciw siebie kierunkach. My, pociągnięci malowniczością jéj, niestety, pójdziemy naprzód starą ową Cudnowską uliczką, która nad Kamionkę prowadzi. Dawniéj była to najporządniejsza z ulic i znać to po domach, że się tu naprzód staranniéj budować zaczęto... Przy niéj stał wielki gmach jezuicki w części rozebrany, a w części obrócony na więzienie. Od miasta idąc, prześliczny tu widok na okolicę, która najbardziéj jest malownicza... Ulica nagle spada z dosyć znacznéj wyniosłości ku rzece, po za którą w oddaleniu widać brzegi jéj okryte lasami, ozielenione, oblane niebieskawém powietrzem. Już się tu przeczuwać daje cały wdzięk tego pejzażu nadteterowskiego.
Widok z wierzchołka ulicy nagle spadający, na lasy świeże, zielone, piętrzące się na wzgórzach, ten spoczynek dla oka wśród natury niepopsutéj przez człowieka... rozwesela, orzeźwia.
Może téż sprzeczność żydowskiéj, brudnéj ulicy i wyziewów otaczających, jeszcze milszą czyni tę perspektywę zieloną... Ulica dosyć stromo zbiega ku Kamionce, w części brukowana, w części błotnista i jeszcze zwłaszcza ku rzeczce ciekawe wzory starych domostw przedstawiająca.
Jestto sobie zakulisowa zresztą uliczka i wcale niedbająca o elegancyą. Żydów na niéj jak mrowia, więcéj fur od młyna jadących, niż koczów i karet, chłopków, niż panów i biednych kancelarzystów, wracających do ubogich kwater swych nad Kamionką, niż lwów domorosłych. Tędy wszystkie z miasta konie prowadzą do rzeki i wodopoju, jadą beczki po teterowską wodę na herbatę, praczki niosą na brzeg bieliznę, młodzież w szlafrokach rusza do łaźni, stojącéj nad Kamionką, bardzo sobie bez ceremonii w niepoczesnym domu. Zjawiają się tu psy, kozy, bydło i kury grzebiące na śmieciskach. Pod parkanami mnóstwo kramików z owocami, przekąskami dla chłopów i ludu.
Życia i gwaru pełno prawie zawsze, nawet w sobotę, gdy reszta miasta obumiera chorując na szabas, nieporządku wiele, ale tu jakoś wesoło i oryginalnie. Może samo położenie ulicy, góra, niezbyt regularne ustawienie domów, widok na dziką tuż okolicę, przyczynia się do jéj upiększenia. Im niżéj się zjeżdża, tém niepozorniejsze spotykamy domki drewniane, chałupki, parkany, aż przy malowniczéj chałupie żołnierza Pareńki, u któréj uwiązany pies na łańcuchu naszczekuje na przechodniów, ukazują się pierwsze skał bryły, służące jéj za podmurowanie. Tuż stary młyn na Kamionce i rzeczka cała głazami usiana tak, że latem więcéj w niéj kamieni, niż wody. Droga tędy prowadzi ku Cudnowu, a że grobla przy młynie, wiosennemi wody nadwerężona, ledwie dla pie-