pokreślony, poodcinany i rozklasyfikowany tak, że się tam jedno nie trzyma drugiego: w żywém życiu nigdzie dobitnych granic, wszystko zlane i w uroczą zrosłe całość.
Ci, co chcą tylko tego, czego użyteczność natychmiastową przemierzyć i odważyć mogą, niechże mi powiedzą, czy mniéj dla kraju potrzebna piękna myśl poety, piękne uczucie wyrażone przez rzeźbiarza, czyn piękny odmalowany w obrazie, nad chleb i mięso?
Chleb i mięso żywią w nas bydlę, z którego duch czyni człowieka. Potrzeba jeść, by żyć, lecz żyjąc, ku wyższym celom spojrzéć należy.
Mówią dziś, do czego narodowi potrzebna sztuka? ona zmiękcza, czyni go niepraktycznym, osłabia, ona jest nawet upadku oznaką. Lecz jak naród złożony z samych artystów byłby anormalném zjawiskiem, niedługo mogącém się ostać w warunkach zwyczajnych świata, tak kraj bez poczucia piękna, bez sztuki, bez pochwytu ku nadziemskiemu nie byłby także uorganizowany do życia trwałego.
Rozprawiać o wyłączeniu jednego lub drugiego żywiołu z tych, które stanowią niezbędną część żywota, jest to chciéć ducha bez ciała, lub ciała bez ducha.
Jak jedno tak drugie niemożliwe.
Chodzi więc o to tylko, jaki stosunek obojga najwyżéj człowieka podnosi.
Historya wskazuje nam już dosyć przykładów narodów, u których element piękna w rozmaitym stopniu był rozwinięty; a tylko w stanie barbarzyństwa zupełnego znika wszelkie poczucie piękności i artystyczna twórczość. Ci, coby u nas pod pozorem naszego ubóstwa, naszych potrzeb i przyszłości, chcieli sztukę jako niebezpieczne usunąć zajęcie, mogliby miéć słuszność, gdyby ona wyłącznie nas zaprzątnęła, gdyby już zaprzątnienie sztuką owładło nami do tego stopnia, żebyśmy dla niéj o wszystkiém inném zapomnieli.
Ale tak nie jest i być nie może, dalecy jesteśmy od tego, byśmy zachorowali na sztukę.
Gorączkowe, chorobliwe jakieś zajęcie nią dowodzi w niektórych razach upadku, aleśmy nie doszli nawet dotąd do usamoistnienia, i światy dzielą nas od podobnego stanu.
Wielcy artyści są wszędzie rzadcy, u nas ledwie kilka imion do tego tytułu może miéć prawo; liczba nigdy tu jakości nie zastąpi. Ale i liczebnie nawet nie mamy nadto artystów, jest tylko zbyt mało miłośników sztuki i to sprawia, że czasem zda się nam, iż mamy za wielu sztuki kapłanów. Gdzieindziéj smak i upodobanie w sztukach rodziły mistrzów, pomagając gieniuszowi i naturze, u nas przeciwnie, artyści poprzedzają i kształcą publikę i lubowników. Wielkie to zadanie, trudne, ale nie sądzę, by niemożliwém było. Gdy tylko
Strona:PL Kraszewski - Wybór pism Tom IX.djvu/220
Ta strona została skorygowana.
199
ARTYKUŁY Z GAZETY CODZIENNÉJ.