Strona:PL Kraszewski - Wybór pism Tom IX.djvu/235

Ta strona została skorygowana.
214
J. I. KRASZEWSKI.

Stąd w charakterystyce bogatego pierwsze miejsce zajmuje chłód i brak czucia, a najpospolitsi dramaturgowie i poeci, gdy im przyjdzie malować bogacza, czynią go instynktowo bryłą lodu lub zimnym szydercą. Nie jest to fałszem, choć jest oklepanką. Bogaty musi być zimnym, bo był zdradzonym, lub się nim być spodziewa.
Poznanie samego siebie jest téż dlań trudniejszém niż dla kogo — kto mu się ośmieli prawdę powiedziéć? lub gdy mu i powiedzą prawdę, czy będzie mógł jéj uwierzyć? Karmi go z dzieciństwa pochlebstwo, fałsz jest dlań powszednią potrawą... prawdy musi badać chyba w samym sobie.
Otoczony nieustannie, czasu nawet nie ma, by wnijść w siebie, w tę głąb’ tajemniczą duszy, do któréj w ciszy tylko i spokoju spuszcza się myśl trwożliwa... gdy wkoło niéj gwary i wrzawa ucichną.
Spostrzegłszy w sobie zarody złego, gdyby nawet chciał jąć się walki i bój stoczyć, ileż spotyka przeszkód? Co w nim złém jest, to mu ciżba za cnoty liczy, to mu tłomaczy, wykłada, ukazuje, dowodzi tak niewinném, że wreszcie uspokojony, składa broń i usypia nad przepaścią.
Niebezpieczeństwo otacza go ciągle, cierpienie mieszka i gnieździ się w duszy, spokoju znaléźć chwili nie może. Pryskają nań nienawiść, miłość fałszywa, zdrada, pochlebstwo, poprzebierane w maski przyjaźni, namiętności, czułości, szczerości... prawdy tylko i serca dlań niéma. Jak Midasa, karmią go ciągle potrawy złotemi, ale mu chleba nie dają.
Ale to tylko rys ogólny tego wielkiego obrazu, który się na tysiączne da rozłożyć, bo ci możni i silni mogą być tak rozmaici, jak najostatniejsi nędzarze Callot’a, i ze stu równie uposażonych, choćby jednakowo w świecie wyglądali, dwóch nie wynajdziesz podobnych nigdzie prócz w romansach, gdzie wszyscy są na jedną formę wylani.
Więc dodaj, że w każdym z nich pochlebstwo cudze i słabość własna wyhodowały jakąś górującą namiętność i przyozdobiły go nią, a domyślisz się łatwo, co tu dziwnych wnijść musi na scenę potworów.
W ubogim praca, cierpienie, obawa, są hamulcami złego, ostateczna tylko rozpacz i zwątpienie rzucić go mogą na zbrodnie i rozpasać; bogaty szersze ma pole, więcéj swobody, jakżeby jéj nie używał i nadużył?
Naturalnie, dziwolągów z tego rodzi się moc niezliczona, a obraz świata i karty jego wizerunków obfitują w te słupy pozłacane, z których każdy w inną zwróciwszy stronę, inaczéj wygląda. Ma-