Typy bogaczów tak są obfitą miną dla badacza, że starczą na całą monografię. Ale któżby się jéj chciał podjąć? Począwszy od nadętego próżniaka, obwieszonego błyskotkami i rozłożonego w powozie na pokaz światu, brzuchem okrągłym do góry a głową pustą w dół, do udającego skromność człowieka, który umyślnie kładzie suknie zużyte i pieszo drepcze, aby zdumiewać pokorą, — ileż tu rozmaitości w obrazie! ile wizerunków ciekawych! Są całe szeregi żebraków malowniczych i charakterystycznych, w których kochał się Callot, Rembrandt, a nawet Murillo, czemuż niéma dotąd seryi typów bogaczów i spanoszonych nie mniéj bogatéj w oryginalne twory pychy, samolubstwa i zarozumiałości.
Weźmy naprzykład z brzegu tego potomka wielkiéj rodziny, już pewnego siebie od kolebki, bo przywykłego do czołobitności, zdającego się dźwigać światy na ramionach, a śmiertelnie chorego na popularność, którą gotów największą okupić ofiarą. Choroba to niebezpieczna, choć dla świata niekiedy wydaje dobre owoce, ale podlegający jéj nie mają zdania własnego, ani odwagi stanąć w obronie prawdy i musząc być popularni, reprezentują często tylko wady społeczności, któréj są cząstką zwierciadlaną. Ludzie ci wysługują się naprzód światu i krajowi, zaślubiając wszystkie jego zachcenia, popędy, urojenia, i z siebie robiąc zupełną ofiarę. Świat wywdzięcza się im patentem na gieniusze lub wielkich ludzi.
Gdy się raz tę {{Korekta}dojstojność|dostojność}} otrzyma, któżby ją chciał stracić, całém więc usiłowaniem ustać na tém stanowisku, które się zajęło. Niczém to, co się dla pozyskania go robiło, przy tém, czego wymaga utrzymanie się na ślizkim stopniu popularności. Nabywa się ją często łatwo i przypadkiem, nie uchowa się nigdy bez wielkiej ofiary.
Potrzeba podobać się wszystkim, bo jeden dźwięk sprzeczny pogubiłby harmonią wielkiego chóru; zabiegać około każdego, kłaniać się głową i kłaniać się myślą i kłaniać przekonaniem.
Nieustanne kompromisy z sumieniem, żeby nie dokuczało, nieprzerwane ustępstwa ludziom, którzy ciągle się czegoś domagają. Potrzeba stać na wieży i patrzéć, skąd wiatr zawieje, aby się doń zaraz zastosować, a w dodatku i wytłómaczyć ze zmiany położenia.
Często opinia publiczna nie daje się wyrozumiéć, rozdwoi się i pójdzie podzielona na dwa koryta; tu już bieda niesłyszana, jak