wdy, ale fantazyi, która mu się każe starać i zdobywać zamki na lodzie. Kadzidło popularności stało się dlań nałogiem, potrzebuje go, wymaga, pragnie, umiera bez niego.
Wystawcież sobie, jaki los tego człowieka, gdy jest zagrożony utratą swych przywilejów, gdy szmer pokątny z razu, potém coraz głośniejszy dochodzi jego uszów, gdy spostrzega, że wątła jego budowa się wali, gdy nowe powstaje bożyszcze!
Opanowywa go gorączka, szał, zapamiętanie... gniew wreszcie, a gdy heroiczne środki dla odzyskania wziętości nie pomogły, popularna owa postać staje w rzędzie malkontentów przeciwko całéj ludzkości.
— Są-ż zasługi! jest-li opinia? — woła upadły uśmiechając się szydersko, — i obwija się w łachman mizantropii, w któréj żółcią zjedzony umiera.
Jestto tylko maluczki, pobieżny rys tego nieszczęśliwego żywota, który przechodzi najrozmaitsze koleje i obfity jest w męczarnie. Jak każda namiętność, pasya popularności nie tyle daje rozkoszy w wielkich momentach nasycenia, co udręczeń, któremi się one okupują. Ile starań, ile potrzeb, zabiegów, aby się okazać tém tylko, czémby nierównie łatwiéj było zostać na prawdę, gardząc pozorem.
Ta komedya często przypłaca się życiem, zawsze godnością człowieka. Opinia wyrabia się, fermentuje, waha, a choć sąd jéj ostateczny najczęściéj jest sprawiedliwy, mnogie on musi przechodzić fluktuacye, nim się ustali. Ulegać opinii dla okupienia wziętości chwilowéj, jestto poddanie się wszystkim jéj chwilowym obłędom, a takie zaparcie się siebie nie podnosi człowieka.
Wielcy prawdziwie ludzie mają odwagę walczyć z sądem ogółu i stawać w obronie przekonań; bądźcobądź, iść zawsze za większością przeciwko zdaniu własnemu, jestto nie miéć go, a co gorzéj spodlić się jego zaparciem. Uczciwy człowiek w żadnym razie nie zdradzi prawdy, którą ukochał, nie powinien jéj zamilczéć, nie może nie bronić.
Życie takich bożyszcz tłumu jest nieustanną obawą o stratę niepewnego nabytku, jest życiem Damoklesa z mieczem nad głową. Ostatecznie zaś sztucznie nabyta popularność nie trwa długo.
Inaczéj, jak pochlebiając tłumowi i ulegając jego namiętnościom, nie pozyskuje się ona, lecz ogół przychodzi zawsze do upamiętania i zapiera się tych, co szałowi jego poklaskiwali. Pochlebcy i dworacy możnych i ogółu jednakowo wychodzą; bawią chwilę, ale się ich odpycha ze wzgardą, gdy swą rolę odegrają...
Przywykli od kolebki do hołdów i pokłonów, najczęściéj po-
Strona:PL Kraszewski - Wybór pism Tom IX.djvu/242
Ta strona została skorygowana.
221
ARTYKUŁY Z GAZETY CODZIENNÉJ.