Strona:PL Kraszewski - Wybór pism Tom IX.djvu/253

Ta strona została skorygowana.
232
J. I. KRASZEWSKI.

się sądzić), jest dla Francyi książka najznakomitszego spirytysty p. Allan Kardec... Księga duchów!.. do któréj dołączyć potrzeba inną: Ilustracyą praktyczną o manifestacyach duchów, i Co jest spirytyzm? P. Allan Kardec jest oprócz tego wydawcą Przeglądu duchowego (Revue Spirite), wychodzącego co miesiąc w Paryżu w dwuarkuszowych zeszytach, rok drugi! Mamy właśnie przed sobą téj publikacyi zeszyt wrześniowy, i zdumiewamy się nad potężną naiwnością i powagą, z jaką jest redagowany. Jeżeli augurom w Rzymie trudno było spojrzéć na siebie i nie roześmiać się, zdaje mi się, że redaktorowi i współpracownikom Przeglądu jeszcze trudniéj być musi patrzéć na się i gębą nie ruszyć, wedle naszego dawnego wyrażenia.
Z największą seryą rozpoczyna pisarz zeszyt ostatni rozprawą o środkach poznania i usunięcia złych duchów. Stylu i logiki téj pracy trudno zaprawdę dać wyobrażenie... wogóle jestto zbieranina oklepanych komunałów, zlepionych w jakąś całość nieforemną. Co w niéj najpocieszniejsze, to ton dogmatyczny i powaga, z jaką autor daje nauki, które niezmiernie ważnemi sądzi. Czytając to, pyta się mimowolnie: czy żartuje, czy drogi pyta? obłąkany czy bałamut i oszust? Chciałoby się dla honoru człowieczego sądzić go pierwszym, a trudno nie podejrzéwać o drugie. Argumentacya jest w tym rodzaju, że zły duch poznaje się po tém, iż nie jest dobrym, a dobry okazuje tém, iż złym być nie może. Przyczém p. Kardec opisuje swój przypadek własny z duchem bardzo niedobréj natury, który go za nos chciał wodzić, używszy ku temu podejrzanego medium; ale doświadczony spirytysta zaraz zwąchał, co się święci, i nie dał mu się. Po tym wstępie, pełnym głębokości i natchnienia, idzie rozmowa duchowa nieboszczyka Voltaira z kardynałem Wolsey’em, niezmiernie ważna, jak utrzymuje redaktor, gdyż wyświeca stan ducha fernejskiego filozofa w pozaświecie. Nieboszczyk znacznie się tam poprawił, a Kardec utrzymuje, że i za życia nie takim był czarnym, jak go malowano; jakoś to i wilk syty i koza cała.
Wywoływa późniéj redaktor ducha oficera, poległego w jednéj z bitw ostatnich we Włoszech, który objawia mu, że owa burza, która przerwała batalią pod Solferino, była opatrznie sprowadzoną, aby francuska artylerya do szczętu nie wybiła Austryaków; chodziło o to, aby się ich choć na wysadki zostało.
Jeneral Hoche także przybywa na zawołanie i przyznaje się, że przez ciekawość wraz z Napoleonem I przytomny był nowéj wojnie we Włoszech, przyczém oznajmuje, że wkrótce wyjeżdża na Merkurego, gdzie ma wielką misyą do spełnienia. Dowiadujemy się stąd, że na Merkurym wcale nie najlepiéj stoją rzeczy, i że