Strona:PL Kraszewski - Wybór pism Tom IX.djvu/264

Ta strona została skorygowana.
243
ARTYKUŁY Z GAZETY CODZIENNÉJ.

jący roli, podsztukowując się ogólnikami, zakłopotane i przysięgać zmuszone, że nie kłamią, kiedy im fałsz wygląda z kieszeni i pod pachą.
W dziennikarstwie zachodniém, od tych maluczkich podłostek zaczęło się zepsucie i era upadku. Możnaż wierzyć w jakiekolwiek przekonanie ludzi, którzy za pieniądz przekonanie swe i pióro, bodaj w małéj rzeczy, sprzedają, lub w potrzebie grożą dziennikiem i chłostą, jeśli się im nieszczęśliwa ofiara nie okupi? Widzieliśmy takie skandale nieraz w gazetach francuskich, gdzie pod dowcipną korespondencyą miejską, ukrywała się sromotna groźba traktyernikowi, który na kredyt dawać nie chciał, lub kawiarni, co się zapłaty dopominać śmiała. Ten nowy rodzaj rozboju na gładkiéj drodze przez rycerzy z piórami za uchem, mógł u płochych ludzi śmiech wywołać, ale w uśmiechu tym krył się już zaród pogardy.
Wszystko to już było tylko skutkiem upadku charakterów, zepsucia ludzi, którzy wierzyli, że ich jaki taki talent wyżéj stawił nad prostych śmiertelników, zmuszonych opłacać groszem, a do niczego nie obowiązywał. Wyrachowali oni sobie, że używać powinni nie w proporcyą kieszeni, ale gieniuszu, bodaj kosztem publiki, dla któréj jasną gwiazdą świecili; pozawracały się im głowy i zakręciły sumieniem. Literatura także, otoczona atmosferą wieku spekulacyjną, stała się spekulatorską, jęła gonić za pieniędzmi i myśléć, aby ich miéć co najwięcéj do stracenia; sprzedawało się więcéj dającemu ich dziennikarstwo. I ona téż tak samo upadła; nie pomogły talenta, gdy znikly charaktery — ludzie zepsuci tchnęli zgnilizną, ludzie téż odwrócili się od nich.
Przyczyną upadku dziennikarstwa nie były wypadki zewnętrzne, ani nieumiejętność redaktorów, ani stagnacya polityczna, ani zużycie się i wyczerpanie talentów. Po prostu, zabrakło uczciwych ludzi i przekonań silnych; wszyscy poszli służyć mamonie. Świat czeka odrodzenia. Niejeden może się spyta, czy żądamy w dziennikarstwie apostołów i świętych? — dlaczegóż nie? ba, nawet na wysokiém stanowisku więcéj ich potrzeba, niż gdzieindziéj, a nigdzie prawość i cnota nie są zbyteczne.
Od pierwszych lat naszéj młodości, gdyśmy z takim gorącym zapałem brali do rąk dzienniki i książki, do dzisiejszego zobojętnienia — jaka ogromna, jaka straszna różnica! Ledwie nas obchodzi, co się gdzie i jak pisze, bo wiemy, że te słowa nie są natchnione i z pełnéj duszy i przekonań wyrzeczone, ale zastygłém pisane piórem i myślą gdzieindziéj zwróconą. — Uczuciem tylko budzi się uczucie.
W dzienniku, jeśli go kto do rąk bierze, wiedzą ludzie co czy-