Strona:PL Kraszewski - Wybór pism Tom IX.djvu/27

Ta strona została skorygowana.
6
J. I. KRASZEWSKI.

— Nic osobliwego nie widzę.
— Jak to? i nie widzisz, co tu porobiła para, ten cudowny wynalazek, który tyle machin obraca naokoło, tyle siły i czasu oszczędza?
— A! powiedz-że mi wprzódy, jak-eście użyli oszczędzonych rzeczy; wówczas będę się dziwił i chwalił. Siłę ludzką i czas ludzki zbytkujące, gdzieście obrócili? dali-żeście im jakie lepsze zatrudnienie od dawnych, bardziéj szlachetne? korzystniejsze dla ich szczęścia? Spójrz-no w okolice Lyonu! nie sąż to tłumy głodnych i biednych wyrobników, których bankructwo Ameryki, a w części niedostatek zatrudnienia — próżniactwa, pijaństwa i rozbojów uczą? Jestto użytek z oszczędzonych czasu i siły?
— Jednakże — rzekł don Kleofas — wszyscy ekonomowie zaprzysięgają na ojca Malthusa, na Smitha, Saya i pannę Martineau, że to jest cudny wynalazek.
— Zapewne — rzekł Asmodeusz — będzie on cudnym wówczas, gdy z niego lepiéj moralnie potraficie korzystać i obracając go na pomnożenie bogactw narodowych, pomyślicie także, jakby dopomógł narodowemu szczęściu i oświacie. Do tego jednak jako dyabeł z profesyi, nie mogę, ani myślę zachęcać, boby mi Lucyper dobrą dał naukę. Ale między nami jeszcze, po staréj przyjaźni, don Kleofasie, powiedz szczerze, czy ta oszczędność czasu, która ożywia handel, zbliża kraje, ułatwia podróże, znajomości, zamianę umysłowych płodów, poznanie świata, nie będzie miéć tegoż skutku, co i wasza literatura źle zrozumiana i oświata powierzchowna? Czy zbyt raptownie skosztowawszy wszystkiego, znudziwszy się wszystkiém, wyczerpawszy wszystko, zbadawszy świat i skończywszy życie umysłowe na pozór, które ciągle nowéj pastwy potrzebuje do trawienia, czy nie zaczniecie prędzéj jeszcze i częściéj dusić się gazem węglowym, truć arszenikiem, w łeb strzelać i topić? Hm?
Don Kleofas nic nie odpowiedział; obrócił tylko rozmowę w inną stronę i wskazując palcem powracający do wielkich hotelów towarzystwa omnibus-restaurant, rzekł:
— A toż nie osobliwość, ta jeżdżąca restauracya, w któréj tak dobrze jeść dają, a przynajmniéj obiecują dawać, jak dawniéj pod skałą Kankala (Rocher de Cancale), a teraz u Véry?'
— A! a! jestto bałwochwalstwo brzucha, posunięte do najostatniejszego swego stopnia. Zdaje mi się, że we Francyi balony najprzód nosić zaczną gazety, a potém jedzenie, wino i tancerki z opery...
— A oświecenie gazem, naprzykład, téj pysznéj, monstrualnėj galeryi historycznéj wersalskiéj?
— Oświecenie gazem! śliczna rzecz! odpowiedział dyabeł —