Strona:PL Kraszewski - Wybór pism Tom IX.djvu/275

Ta strona została skorygowana.
254
J. I. KRASZEWSKI.

mnotą, z fałszem, z obłudą, ale walka w imię miłości, dobra, prawdy, w któréj oddać potrzeba za potwarz przebaczeniem, za kamień chlebem, za urągowisko podzięką, za pociski uściskiem. Bo tylko w ten sposób nawracają się źli i opamiętać mogą upadli. A znosząc prześladowanie na ziemi, myślą i duchem zawsze w niebo uleciéć możemy. Kto kocha, ten działa, miłość jest najsilniejszą do czynu pobudką.
Najtrudniejszą jest ona ku tym, co jéj w sercu nie mieli nigdy, choć najzasłużeńszą; łatwo kochać tych, co na miłość zasługują, ale potrzeba przemódz się i umiéć umiłować nawet takich, którzy nienawiścią nam zapłacą, — kochać upadłych, by ich podnieść, obłąkanych, by nawrócić, rozwścieklonych, by opamiętać. Siła tego uczucia sprawia cuda.
Zawsze więc jedno dla starszéj i młodszéj braci, miłość tylko, w niéj wszystko, jest to tajemnicze Sezam, które wrota otwiera, zapory łamie i świat zwycięża. Ona się zowie czcią, poszanowaniem, sprawiedliwością wreszcie; wszystko, co dobre, w niéj się mieści, wszystko złe pierzcha przed nią. Aby świat pojąć, trzeba go kochać, trzeba go kochać, by nim rządzić, trzeba go kochać, by go zwyciężyć.


IV.

W zapatrywaniu się na świat dwa są kierunki sobie przeciwne, w które umysł ludzki z kolei się przerzuca. Są jedni z natury, usposobienia, z systemu wreszcie szukający tylko złego, widzący złe najłatwiéj; są drudzy, w daleko mniejszéj liczbie, którzy zapatrują się na stronę dobrą i odkryć ją umieją. Powszechną prawie omyłką, umysły te, najczęściéj powierzchowne, słabe i niemogące sięgnąć głębiéj, które śmiesznostkę łapią łatwo, podchwytują słabość, dostrzegają plamy, umieją wyśmiać i wykazać ujemną stronę człowieka, czynu, charakteru lub utworu, uchodzą u ogółu za potężne i niezwykłą obdarzone siłą.
W innéj sferze, mówiąc o pisarzach historyi, Tacyt, dotknął już téj słabostki ludzkiéj, która upatruje w pochwałach i uznaniu dobra pochlebstwo i niedołęstwo, w złośliwości fałszywy pozór niezależności i męstwa[1]. Zdaje się nam zawsze, że człowiek, co wszędzie umie znaléżć stronę słabą, który dostrzega plam w słońcu i z każdego umié zrobić karykaturę, sam jest wielką jakąś po-

  1. Tacyt. Historiarum liber. t. 1.