Strona:PL Kraszewski - Wybór pism Tom IX.djvu/277

Ta strona została skorygowana.
256
J. I. KRASZEWSKI.

za kościołem głos ulubionego pustaka Pulcinello. I dziś jeszcze, gdy jedni prawią zdrowo a poważniéj, a drudzy drwią i szydzą, rychléj tłum pójdzie za ostatniemi.
Przecież sama trudność zadania winnaby zachęcić do innego poglądu na ludzi i rzeczy. Prawda, iż strona słaba, ułomna, ludzka, łacniéj się i wybitniéj przedstawia, ale poza nią ukryte tkwi ziarno życia, niewidoczne dla płochych i oślepionych oczów, a dające treść i istotę rzeczy.
Do krytyków, do historyków, do pisarzy i ludzi świata i spoczynku, odezwałbym się zarówno z życzeniem, aby w sobie chcieli poszukać władzy zapatrywania się na świat ze strony poważnéj i odkrywania raczéj dobra niż plamy. Zrazu przyjdzie to trudno, nawykliśmy na śmieszną popatrzyć łupinkę i o resztę się nie troszczyć — ale z trochą pracy i dobréj woli świat-by wydał się nam inaczéj, piękniéj, jaśniéj, a wzbudzona wiara w dobro nas samychby podniosła.
Złe narzuca się samo, szukajmy dobrego.

V.

Czytając o sporach i zatargach różnego rodzaju, w przeszłych wiekach nie rzadkich, gdzie się zdania i ludzie ścierali, znajdujemy jedną wielką różnicę między walką dni dawnych a dzisiejszych. Tam każdy występował z odkrytą przyłbicą przeciwko nieprzyjacielowi, niosąc godło na tarczy i ogłaszając swe hasło; dziś zamaskowani wszyscy, zdania nie dopytasz, przekonanie obwija się w ogólniki, nieprzyjazń barwi zimnym szacunkiem, niechęć okrywa towarzyską grzecznością.
Nie spotkamy dziś owych grubych słów Rejowskich, ani rubasznego szermowania jezykiem, to prawda; ale téż często dopytać trudno znaczenia wyrazów i dowiedziéć, co kto myśli. Pochwała bywa taką oględną, że zaspakaja przyjaciół i wrogów, nagana tak ostrożną, że nikomu nie wadzi.
Za to celujemy w aluzyach, półsłówkach, dowcipach dwuznacznych i tém wszystkiém, co dowodzi nie lepszego serca, ale słabszego charakteru. W życiu już jest tego dosyć, ale się to jeszcze tłómaczy; w literaturze toż samo, a tu przebaczyć nie można słabości, bo warunkiem ceny słowa, jest jego jasność i szczerota.
Są tak baczni ludzie, którzy milczeniem wojują nawet, nie śmiejąc inaczéj, a ta conspiration du silence, jak ją Francuzi nazywają, często bardzo pożądane wydaje skutki. Przeciwko zręczności tych wojowników, którzy wszelkiego używają oręża, nic powiedziéć nie mo-