Strona:PL Kraszewski - Wybór pism Tom IX.djvu/279

Ta strona została skorygowana.
258
J. I. KRASZEWSKI.

Tu można oddzielić szacunek, jaki się ma dla człowieka; a przeciwić zdaniu jego i opinii, można potępić przyjaciela, można i trzeba oddać sprawiedliwość temu, co nam jéj wymierzyć nie chce. Ale pierwszym obowiązkiem prawda, drugim prawda i ostatnim prawda.
Kto dla obawy, lub przez jakieś zamiłowanie pokoju, nie śmie rzec, co myśli, niech lepiéj nie pisze, oszczędzi papieru i czasu.
Dawne boje ręczne, jak zapasy słowa, prawdziwemi były utarczkami, próbą siły, dzisiejsze podobne są do strzelania z za murów i artyleryjskich ogni z daleka rzucanych, w których więcéj huku i zamachu, niż skutku. Na sto takich bomb jedna gdzieś idącego spokojnie po wodę ustrzeli. Prawdy domacać się, a nawet chorągwi, pod którą kto walczy, i hasła, z którém idzie, dopytać niepodobna... odzież jedna, przekonania jedne, chytrość jedna, a kto może nogę podstawić cicho i zręcznie, czyni to z największą grzecznością i obaliwszy nieprzyjaciela o ziemię, nie pragnie nawet sławy zwycięzcy, dosyć mu wewnętrznej pociechy, że zdrada się udała.
O! lepsze były czasy, gdy pióro do czegoś obowiązywało, dziś ono orze, — używszy Lenartowiczowskiego porównania, — ale nie na świętą siejbę, na pańszczyzniany zagon zarobku i lichéj dodniowéj sławy.

VI.

Sądzimy, że najlepszym środkiem do zwalczenia pokątnych knowań jest wyprowadzenie ich na jaw i postawienie przed sąd opinii publicznéj. O ile więc dozwoli możność, nie będziemy taić wcale walki, którą staczać musimy: chcemy, aby w niéj postępowanie współzawodników i nasze ocenioném zostało przez ogół, do którego się odwołujemy.
Wspomnieliśmy już w jednym z poprzedzających artykułów naszych o bezimiennych listach i potwarzach, które nas na wstępie przy objęciu redakcyi tego pisma spotkały. Jakkolwiek przykrą rzeczą jest mówić o sobie i własnéj bronić sprawy, ten, kto się swych czynności i życia nie wstyda, śmiało wystąpić może i powinien, gdy oręża swych nieprzyjaciół, intrygi, potwarzy i podstępów użyć nie umie i nie chce. Musimy powracać do tego niemiłego przedmiotu, co krok spotykając niechęci maskujące się bezimiennością, milczeniem, omówieniem, nawet przyjaźnią i współczuciem.
Dla nas opinia ogółu, na którą wszelkiemi środkami działać starano się, rozsyłaniem listów i rozpuszczaniem wieści fałszywych, najwyższym miała być sędzią w téj sprawie. Pomimo broni, jakiéj użyto przeciwko nam, gdy my milczeliśmy oczekując zdrowego sądu-