Strona:PL Kraszewski - Wybór pism Tom IX.djvu/288

Ta strona została skorygowana.
267
ARTYKUŁY Z GAZETY CODZIENNÉJ.

rzy odejdą, mając się za pokrzywdzonych, niż na tych, których czoło ozdobi wieniec. Pierwsi będą się starali robić lepiéj lub inaczéj, dla drugich zamknięta przyszłość, uznani arcymistrzami, usną z uspokojoném sumieniem, z zapewnioną nieśmiertelnością przekonaniem, że dosięgli szczytów. Laur da im upojenie i z wielu, coby mogli wyrosnąć, zawczesne porobi karły.
Zawsze to praemiando incitat, choć je na medalach piszą, wydaje się nam bardzo podejrzaną receptą, nawet ci szewcy, co na wystawie w Londynie otrzymali medale, późniéj takie buty robią, że ich na nogę włożyć niepodobna. A po cóżby mieli pracować i trudzić się dobiwszy medalu?..

X.

Zmuszeni jesteśmy częstokroć powtarzać myśl naszę, aby przekonać czytelników, że w niéj trwamy statecznie. W dzienniku jeden dzień zaciera drugi, wrażenie jedno następném się niszczy, a cala siła częstokroć zależy na ustawiczném nastawaniu na prawdy, których się dowieść pragnie.
Widzimy naprzykład, że mimo bardzo wyrazistego artykułu naszego o pojęciu roli klas w narodzie i poszanowaniu każdéj pracy i každéj zasługi, lada słowo, opaczne wywołuje tlómaczenie. Jeśli oddamy sprawiedliwość usiłowaniom i pracy człowieka żyjącego z trudu rąk i potu czoła, wnioskują, że sprzyjamy wyłącznie temu tylko stanowi społeczności i w nim jéj przyszłość widzimy; jeśli pochwalim możnego, jeśli wymierzym cośmy winni komuś urodzeniem znaczniejszemu, jeśli wymienim imię przedstawujące dobitniéj przeszłość: wyrokują, żeśmy za tém lub owém stronnictwem. Tymczasem wcale tak nie jest, stoimy upornie na stanowisku wyższém nad drobne względy dla położeń, urodzenia, majątku i znaczenia, widzimy wszędzie zasługę, gdziekolwiek ją znajdujemy, i chcielibyśmy, otrząsłszy się zarówno z przesądów i czci za i przeciw imionom, cenić tylko czyny, tylko rzecz samą. Wiemy bardzo dobrze, iż to staranie o bezstronność rychléj nieprzyjaciół nam robi we wszystkich stronnictwach, niżeli je pojedna lub ku nam skłoni; pojmujemy całą drażliwość takiego położenia i trudność zadania, ale to nas nie odstrasza.
Małośmy jeszcze przywykli do szczeréj prawdy, i to jest w części przyczyną wielu nieszczęść społecznych; karmiono nas długo chlebem pochlebstw i pochwał, oklasków i kadzideł, dlatego dziś nie znosim goryczy zbawiennéj, któréj najwięcéj nam trzeba.
Ale prawdziwém powołaniem dziennika jest, o ile ludzka uło-