Strona:PL Kraszewski - Wybór pism Tom IX.djvu/295

Ta strona została skorygowana.
274
J. I. KRASZEWSKI.

cnotę, uwłacza zasłudze, spotwarza niewinność, — ten niech daremnie nie zasłania się rzekomych celów ważnością, prędzéj czy późniéj, ogół osądzi go nie według słów, ale wedle czynów jego.
O, bo pomimo czasowych, przemiennych obłędów, w społeczeństwie naszém głęboko tkwi tradycyjne po przodkach przekonanie, że miarą zacności celów jest tylko uczciwość postępowania.
Cele i zamiary nasze — Bóg osądzi; niechaj tylko środki, postępki będą czyste, bez skazy. Każdy czyn prawy, szlachetny jest węgielnym kamieniem gmachu moralności publicznéj. Jakkolwiek maluczki i niepozorny, przetra wieki ku chwale i pożytkowi społeczeństwa, gdy przeciwnie czyny niegodziwe, chociaż obłudnie ozłocone wzniosłemi zamiarami, hańbę tylko i jéj gorzkie owoce przekażą w spuściźnie potomności.

XIV.

Przy świeżo wydanym poemacie Wincentego Pola pod tytułem Stryjanka dołączona jest rzecz, zbyt nas wszystkich obchodząca i ważna, o współczesném dziennikarstwie polskiém, abyśmy ją milczeniem zbyć mieli. Umieszczenie jéj przy książce, tak, jakby w żadnym dzienniku drukowaną być nie mogła lub nie chciała, już samo wskazuje, w jakim stosunku szanowny autor zostaje z prasą peryodyczną krajową. Wyrzuty gorzkie mieszczące się tu, jakkolwiek wyłącznie prawie do galicyjskiego dziennikarstwa się stosują, obchodzą nas wszystkich, gdyż z ogólnych wyrażeń wnosić można, że cały dzisiejszy ruch prasy peryodycznéj i kierunek jego bezwarunkowemu prawie uległ potępieniu.
Streścić zarzuty gorąco i nieco mistycznie w obszerném faktum, a po staremu w pozwie rzuconym wszystkim nam uczynione, bardzo trudno, trzebaby ją przywieść i powtórzyć chyba. Pol jednak głównie obwinia o to, że sztuczném żyjemy życiem naśladowaném z zagranicznego, nie zastosowaném do potrzeb kraju, że się dzielimy na stronnictwa umyślne, ani pojmujemy ważności zadania, nie czujemy, gdzie żywotne jądro nasze, urabiamy się na wzór cudzy, pochłaniamy siły, krzywimy drogi umysłów, a nie przynosimy żadnéj korzyści. Chciałby on, aby literatura nasza, która w oczach jego przedewszystkiém objaw życia stanowi, w któréj zogniskowują się siły uczucia, odpowiedniejsze swojemu znaczeniu w dziennikarstwie zajęła miejsce i nie tak jak dziś oddzielnie, prawie nieprzyjaźnie stała naprzeciw niego. Zarzuty są silne, żalem wielkim i słusznym natchnione, ale co do sądu o dziennikarstwie, z wielu względów przeciwko niemu zaprotestować musimy.