Strona:PL Kraszewski - Wybór pism Tom IX.djvu/33

Ta strona została skorygowana.
12
J. I. KRASZEWSKI.

niepojęty egoizm wszystkich waszych czynności, egoizm, który posunęliście do tak wysokiego stopnia, że go czuć nawet w naukach waszych.
— A, ciekawy jestem! — zawołał don Kleofas.
— Pokażę ci go nawet w waszéj astronomii, kiedy o to chodzi — mówił daléj Asmodeusz. — Wszystko nim człowiek psuje, widać go przez wszystkie szczeliny jego duszy, nim nawet myśl swoję niemateryalną wciela, ściska i zmniejsza. Egoizm bowiem ludzki tak jest wyłącznie z naturą jego cielesną związany, tak mało duszy się tyczy, że w zetknięciu się z nią poniża ją tylko. Do wszystkiego człowiek idzie od tego jedynego ogniska, od tego wiecznego ja, świat i światy swoim łokciem mierzy, wszystko stworzone i wszystko, co sam stwarza, czyni na podobieństwo swoje, swój tylko obraz widzi wszędzie. Gdzie go niéma, tam nawet myślą sięgnąć nie potrafi. Od pierwszego kroku w astronomii, ludzie w gwiazdach zaraz posadzili siebie i zwierzęta, tak im było potrzeba coś znajomego tam umieścić. A czémże jest owa przesławna poetyczna hipoteza Fontenella, jeśli nie pełném egoizmu marzeniem? Na miejscu bogów poganizmu uczłowieczonych, on tam ludzi i zwierzęta zobaczył, uwierzył w nie i tamte światy z waszym, grubym węzłem braterstwa urojonego połączył. Lecz krytyka łamiąc jego paradoksa, Anglicy, którzy śmiejąc się z Galileusza, bo i on wierzył w to marzenie, z Newtona, bo o niém nie śmiał nic wspomniéć, z Herschella młodszego, który i w słońcu widzi żyjące stworzenia, z Kepplera, który samę ziemię i wszystkie światy ożywionemi tworami mniemał, wyrzekając stanowczo, że tam nic nie żyje, nic niéma, nowy tylko dali dowód uczonego lecz ciasnego egoizmu. Zapewne! wam, wam ludziom, przeszkadzałyby do życia upały Merkurego i Wenery, lody Marsa, ich brak atmosfery i t. d., lecz czemuż wam się zdaje koniecznie, że cuda stworzenia mają granice i na was się kończą? że nie mogą być istoty żyjące w ogniu, w lodzie i bez atmosfery? oddychające parującemi kruszcami? Czy koniecznie wszystko, co tam żyć może, ma być wam podobne? Przynajmniéj odkrywszy robaczki żyjące w śniegu, a kończące życie, gdy je z niego wyjmują, godziło się wznieść myślą do innych tworów, które równie niezwyczajnym dla was sposobem istniéć mogą.
Wyobraziliście sobie, że na świecie wszystko wam służy, wszystko jest dla was tylko stworzone, że wy jesteście panami świata! Trzeba było być człowiekiem, żeby to o sobie powiedziéć, a powiedziawszy uwierzyć; trzeba było, jak on, być egoistą ślepym, żeby w łańcuchu stworzeń widziéć samych tylko sług swoich, pastwę, suknię lub zabawę. Jakże ślicznie według téj teoryi po-