Strona:PL Kraszewski - Wybór pism Tom IX.djvu/353

Ta strona została skorygowana.
332
J. I. KRASZEWSKI.

stanowili uczniowie polscy. Tak wykształcił się za granicą św. Stanisław, św. Iwo i Czesław, że innych pominę. Są ślady, że przy katedrach, po klasztorach mieliśmy zawczasu zbiory rękopismów głównie pobożnych, kanony, traktaty teologiczne, prawo Justyniana, klasyków, szczególniéj historyków. Już w początku XI w. św. Stanisław Szczepanowski, który się kształcił w Paryżu, wedle Długosza przywiózł z sobą do kraju niemały zbiór rękopismów. Rękopisma te przepisywano u nas i mnożono, a choć ich wojny wiele strawiły, zostały ślady bogactw, o które staraliśmy się zawczasu.
Pierwsze szkoły, jak-eśmy mówili, były przy katedrach i kościołach w Tyńcu, w Krakowie, Gnieźnie, Poznaniu. Ubogie sieroty, żacy wędrowni, z których wielu późniéj niemałych dostąpili zaszczytów, tu się kształcili do przyszłego powołania duchownego. Wyższych nawet szkół są ślady w Poznaniu i Krakowie w XIV w. i poprzednio.
Zakłady te nie były ani gorsze ani inne jak w całéj Europie; uczono w nich łaciny wedle ówczesnéj metody, jako podstawy wszelkiéj umiejętności, bo w tym tylko języku księgi istniały, muzyki kościelnéj, wreszcie języka krajowego. Za podstawę tym naukom służyli klasyczni pisarze rzymscy, skrócenia teologicznych dzieł, Arystoteles, ten olbrzym, co wieki zaległ swą encyklopedyczną pracą, św. Augustyn, Boecyusz. Do zabytków literatury ówczesnéj, choć z tradycyi nam pozostałe zaliczyć należy tak zwane dyalogi, wpół święte, wpół świeckie, które w wielkie uroczystości religijne przy głównych kościołach odegrywano, niekiedy nawet w samych świątyniach.
U wszystkich narodów zaród dramatu przy obrzędach ludowych, jako forma, którą duch ludzki uprzytomnia sobie najlepiéj to, co tworzy lub przypomina, znaléźć się może.
U Słowian téż przy żałobnych igrzyskach było coś na rozstajach, nakształt pogrzebnych dramatów, ale o nich ledwie wspomnienie.
Owo topienie Marzanny, o którém mówią kronikarze, musiało także koniecznie być dramatem w swoim rodzaju.
Jak gdzieindziéj, tak i u nas, po kościołach potém, w dnie wielkich uroczystości dla ludu, uprzytomniając dzieje zbawienia, usiłowano je żywo przedstawić. Powstał stąd dramat religijny na pół — tajemnica, nasz dyalog. Prosty był zarazem i z kilku; może dwóch osób złożony, stąd dyalogiem zwany; występowały one w strojach stosownych i śpiewały pieśni: czynności żadnéj prawie nie było. Późniéj do tych postaci Chrystusa, matki Jego, aniołów świętych, przybyły dodatkowe, Judasza, szatana, a wreszcie i w intermedyach pocieszne, dla rozerwania umysłów wyznaczone figury ludowe, klechy, pątnika, pielgrzyma, żołnierza.