Strona:PL Kraszewski - Wybór pism Tom IX.djvu/374

Ta strona została skorygowana.
353
ODCZYTY O CYWILIZACYI W POLSCE.

że socha mniéj miała żelaznego lemiesza, a bronę lada sucha zastępowała gałąź (choć i dziś tak jeszcze bronują); może częściéj siano na świeżo wykarczowanéj równinie, wśród próchniejących pni i na polankach w lesie, niż na łanach, tak dziś szerokie zajmujących niwy; ale to samo żytko, które zastępowało wszystko, toż samo siano, pszenicę i owsy, w takie same składano brogi i stogi...
Są to jedne z największych zabytków starożytności, choć w archeologii krajowéj miejsca zająć nie mogą.
Gospodarstwo téż rolne mniejsze było niż dziś, i ziemi daleko mniéj uprawiano; głównym dochodem były barcie z ogromnych lasów, chów bydła i koni, a kmieć nie był téż obciążony zbytnią pracą, bo jéj pan nie potrzebował. Rychléj go ucisnęła robota około mostów, grobli, sypania wałów i publiczne ciężary. Głównym dochodem z ziemi było, co dawały lasy, zwierz i skóry jego, bobry, ryby i pszczoły. Przemysł i handel w kraju, tak na wojny i łupieże wystawionym, zakwitnąć nie mógł w téj epoce; nie była jednak bez nich Polska, choć cudzemi rękodziełami żywiła się po większéj części i nie swoim rzemieślnikiem posługiwała. Po miastach dosyć było Niemców, którzy za warsztatami siedzieli, a mało rzemiosł wiejskich sprawiali sami kmiecie. Do tych należało kołodziejstwo Piastowe, ciesielka, stolarstwo, i mało może więcéj ręcznych robót, których ówczesne wymagało gospodarstwo.
Reszta bardzo powoli i niechętnie przyjmowała się po miastach zniemczałych od nauczycieli obcych; handel téż zakwitnąć rychło nie mógł, gdy bezpieczeństwa nie było, i dopiero za Kazimierza W. rozwinął się na szerszą skalę. Wspominają kroniki o arcybiskupie Kurowskim, który do Flandryi mięso i zboże wysyłał, i o Wydżdze z Czorsztyna, który z krzyżakami handlował. Wedle obyczaju ówczesnego zjeżdżali się téż kupcy ze stron różnych z kupią rozliczną do Polski, bo to stare było przysłowie, żeśmy wszystko kupować musieli i mieli ochotę.
Jeszcze tych dróg wielkich handlowych, z czasów przedchrześcijańskich, które kraj przerzynały w kilku kierunkach, ślady pozostały żywe w greckich i rzymskich pieniądzach, odkopywanych do dziś dnia. Późniéj wieziono do Polski, co kto miał: z Rusi futra; z Grecyi, Włoch i Węgier, wina, kobierce, jedwabie, bawełniane wyroby, zaprawy korzenne, szkła, a handlowali tu Weneci, Grekowie. Z Niemiec szły mniejsze wyroby kunsztowne, a niewiele warte jak i dziś. Miasta anzeatyckie, szczególniéj Lubeka, dostarczały sukien i tkanin różnych. Kraków i Gdańsk, jak wiadomo, do związku Hanzy należały. Za Bolesławowskich czasów, mówi nasz dziejopis, kilka tylko było głównych gościńców bezpieczniejszych; późniéj rozpromieniły się w różnych kierunkach, a żegluga na Wiśle stała się główną han-