Strona:PL Kraszewski - Wybór pism Tom IX.djvu/381

Ta strona została skorygowana.
360
J. I. KRASZEWSKI.

któréj redakcyi ani sumienności, ani pracy, ani pojęcia zadania odmówić nie godzi się, trwa i codziennie się ulepsza.
Nie sądzimy, abyśmy kreśląc obraz ten roku ubiegłego, pełniejszym go uczynić potrzebowali, same warunki, w jakich to sprawozdanie się zamyka, ułamkowém je czynią.
Kończąc je oświadczamy, żeśmy się w niém powodowali obowiązkiem wypowiedzenia prawdy, niczém więcéj.
Kraj wogóle, we wszystkich sferach działalności, niewątpliwie chce postępu, skwapliwie każdy jego objaw chwyta i myśl podaną przyjmuje; ludziom jednak, których zdolności lub stanowiska do przodkowania przeznaczyły, zarzucićby można zobojętnienie i niesposobność do stałej pracy. Obarczanie się wielą obowiązkami, którym późniéj podołać nie są w stanie, zbytnie schlebianie ogółowi w rzeczach dobro publiczne obchodzących, nie właściwe.
Postęp wszakże, dzięki uczutéj jego potrzebie, jest, powtarzam, widoczny i wielki, poprawa w błędach uznanych znaczna.
Mamyż zakończyć życzeniem? Tak po staremu należy, choć nic nowego wam nie powiemy życząc pracy, stałości, zamiłowania prawdy, otrząśnięcia się z uprzedzeń i przesądów, pozbycia uraz i nienawiści, zgody i miłości w pochodzie do jednego celu, którym powinien być postęp i dobro powszechne.

II.

Rok nowy jeszcze się tak dalece nie miał nam czasu niczém przysłużyć oprócz mrozu; wszystko prawie, co nam daje, nawet zimno, jeżeli mamy wierzyć meteorologom, jest skutkiem przeszłorocznych wpływów i przyczyn; musimy jednak to, z czém przychodzi, brać za dobre, aby początkującego młodzieniaszka nie zniechęcać, rachując mu za zasługę to, czego nie stworzył, co tylko wziął w spadku.
Kilka dni już upłynęło od przedstawienia pierwszego Verbum nobile, z którego sprawozdanie pod wpływem pierwszego wrażenia pisane, daliśmy w naszym dzienniku; śliczny ten klejnocik należy właściwie do spraw nieboszczyka 1860, ale biorący go w spuściźnie dziedzic może się nim pochlubić. Mało jest tak sympatycznie skreślonych, tak prostych i miłych, tak słowem i dźwiękiem zarówno szczęśliwie wydanych utworów, w którychby nic nie raziło, a wszystko pociągało serdecznym jakimś urokiem. P. Chęciński z niczego uplótł to caceczko, a Moniuszko tak je ubarwił i ustroił, tak wypieścił, że zeń, mimo szczupłych rozmiarów, uczynił jednę z najszczęśliwszych swych kreacyj.