Cóżbyście powiedzieli, gdybym ratując się od sprawozdania z nauk przyrodzonych, wpadł na ostatni numer Kmiotka.
Niewiem, czy się tam za to pogniewacie na mnie czy nie, ale ja przecie o nim powiedziéć coś muszę. Wpadł mi w ręce właśnie noworoczny numer, przebiegłem go i nie mogę wytrwać, żebym choć dobrego słowa nie powiedział. Rzecz doprawdy z rzadką trafnością i pojęciem potrzeb ludu redagowana, i gdyby tylko wytrwanie, taż sama praca i troskliwość około dalszego ciągu, nicby do życzenia nie zostawiała. Wierszyk o Bożém Narodzeniu otwiera pisemko wcale w duchu ludu i zgodnie z jego potrzebą, potém idzie ta śliczna legenda o Korsaku, którą już raz po Niesieckiego powieści prześpiewał Hołowiński, a tu ją znów dla wieśniaków opowiada, jak dla nich należy, chłopek. Takiéj historyi, doprawdy nie znaléźć chyba na świecie drugiéj, redaktor bardzo ją dobrze tu włożył, by okazał poszanowanie stanu i ubłogosławienie przez trud i pracę. Opis kościoła w Jerozolimie, dobrze též zastosowany list Janka do brata Franciszka, gdzie się coś o starych natrąciło dziejach, udatna bajeczka, parę opisów potrzebnych a prostych, zagadka w ostatku... oto i wszystko. Całosć uderza nas bardzo jasném pojęciem zadania, i nic nie pragniemy, tylko by to tak szło daléj. Co się tyczy języka ludowego... ne quid nimis, poszanować go potrzeba, zastosować się doń trochę godzi, bardzo się znowu nim wiązać od rzeczy. Lepiéj lud uczyć czystszéj mowy, niż ją umyślnie dlań przekręcać. Z prób w tym numerze, sądzim, że piszący, jak my, widzi potrzebę podniesienia ku sobie raczéj, niż zniżania się do nieumiejętności. W obiorze przedmiotów obcych ziemi i kółku, w którém się wieśniak obraca, wielkiéj potrzeba przenikliwości i stopniowania. To, co pierwsze przychodzi, musi być w jakimś związku z tém, co już wieśniak wié i umie, jak tu naprzykład opis kościoła grobu Zbawiciela; dopiéro późniéj wolno przejść powoli do coraz mniéj znanych rzeczy, łańcuchem pojęć i wiadomostek wiążąc je z sobą. A że bliższa ciała koszula niż kaftan, wprzód od koszuli zaczynajmy, na kaftan czas przyjdzie... Gdyby choć wszyscy koszule mieli...
Gdybyśmy teraz przenosząc się w dalsze strony, chcieli coś powiedziéć o zagranicznych nowościach, nie wiemy, czy po Kmiotku naszym, dałoby się przyszyć sprawozdanie zupełnie odmiennéj treści. Wszakże choć spróbować potrzeba... Dla finansistów i przemysłem zajętych ludzi... (choć niewielu ich dotąd mamy) polecićby można drugie wydanie kilku myśli rzuconych przez pana Bartholony.
Ta powtórna edycya jest już dowodem, że praca autora zwróciła na siebie uwagę ludzi specyalniéj przedmiotem zajętych i oce-
Strona:PL Kraszewski - Wybór pism Tom IX.djvu/392
Ta strona została skorygowana.
371
ARTYKUŁY Z GAZETY CODZIENNÉJ.