Strona:PL Kraszewski - Wybór pism Tom IX.djvu/396

Ta strona została skorygowana.
375
ARTYKUŁY Z GAZETY CODZIENNÉJ.

w ramy dzienika wchodzić mogą i powinny, które po za domowe wrota występują i wpływem swym, przykładem, znaczeniem do publicznych czynów należą. Grzechy i ułomności człowieka są między nim a Bogiem i sumieniem; z nich on rachunek winien społeczności o tyle, o ile one zakres obowiązków jego domowych przechodzą lub zgorszeniem grożą. Tymczasem często trafia się, że w zbytniéj gorliwości rozróżnić nie umiemy, co do nas a co do spowiednika należy. Gdy pismo przynosi nam zaskarżenie, myśmy nie w stanie sprawdzić, czy fakt, co je spowodował, do kategoryi publicznych spraw należy, czy nawet jest ściśle prawdziwy, czy go nie sfałszowała mimowolnie namiętność, lub lekko nie przyjęto z posłuchu. Wiedząc, że obowiązkiem dziennika jest posługiwać opinii i do sądu ją skłaniać, otwieramy często kolumny, by nazajutrz przekonać się, żeśmy je zamknąć byli powinni. Wina nie nasza, a przecież pokuta nas za nią dosięga, raczéj niż tych, co byli pierwszym powodem omyłki.
Nieraz tak cała jakaś kraju okolica bierze do siebie wymówkę, której my nie mogliśmy rozciągłości ocenić, uraża się, gniewa, wola o krzywdę — szczęście jeszcze, jeśli odpisuje i prostuje, bo często tylko milczeniem rozbrata się z nami, póki rozwaga nie wskaże jéj, że za ślusarza kowalowi pokutować każe.
Nie znalibyśmy dziennikarskiego zawodu, gdyby to nas dziwić lub zniechęcać miało, są to powszednie nasze losy i utyskiwać na nie trudno — ale wolelibyśmy przecie, gdyby im zagrodzić nieco można. Oszczędzałoby to często pracy i czasu na pilniejsze potrzebnych sprawy.
Tyle na dziś o korespondencyach i korespondentach, a może przyjdzie nam jeszcze powrócić do tego przedmiotu, który dla dziennika i kraju jest wielkiéj wagi.
Z nowin doniesiemy tylko o wyjściu pierwszego tegorocznego zeszytu Biblioteki Warszawskiéj, który w tych dniach się ukazał, powiemy o nim obszerniéj w przyszłym liście. Redakcya oprócz prac swych zwyczajnych, przedsięwzięła ważną i nową, przygotowującą grunt do zamierzonego przez nią słownika. Idzie tu naprzód o ustalenie pisowni, o zgodzenie się na zasady gramatyczne, o rozstrzyganie tych mnóstwa wątpliwostek i dowolności, które z różnych powodów dotąd rozjaśnionemi i stanowczo rozwiązanemi nie były. Wstępna ta praca idzie czynnie, ale pójść nie może pośpiesznie, gdyż tylko na drodze roztrząsań sumiennych i zbadania głębszego przedmiotu, do czego dojść można, a nim się słownik pocznie, o słownik zgodzić się należy. Na pozór rzeczy to drobne, ale wistocie bardzo ważne.