Strona:PL Kraszewski - Wybór pism Tom IX.djvu/40

Ta strona została skorygowana.
19
ASMODEUSZ W ROKU 1837.

mozaiki jest niższy o wiele od waszych teoryj, od całéj waszéj mniemanéj cywilizacyi. Ale lubicie obrazki, trzeba wam to, jak dzieciom, przebaczyć!
— To znowu za wiele — odpowiedział don Kleofas — można-ż takie wnioski z tak błahych wyciągać rzeczy?
— Wszystko ma znaczenie; każdy płód wieku jest rośliną jego ziemi i klimatowi właściwą, charakterystyczną. Pokup nareszcie tych tandetowych wyrobów usprawiedliwia znaczenie, jakie im dać muszę. Powiedz mi, don Kleofasie, co ty myślisz o wpływie teraźniejszéj literatury na obyczaje?
— Przyznam ci się, że o tém nie myślałem. Będzie, jak los postanowi.
— Jak Turek, wierzysz w przeznaczenie. Jednakże, don Kleofasie, literatura wasza musi wywrzéć wpływ swój na obyczaje. Przypomnij sobie, ilu samobójstw Werther Goethego był przyczyną. A gdy Goethe chciał na niego dać antidotum; tak słaby, tak zimny zrobił dramat, że zaledwie uwierzyć można, iż go pisał autor Goetza, Fausta, Tassa i Ifigenii. Przypomnij sobie, ile Rozbójnicy, dzieło pierwszéj młodości Schillera, narobiło waryatów między burszami niemieckiemi; ile lord Byron miał naśladowców, nie już dzieł swoich, lecz życia swojego i bohaterów swoich. Wielkiéj sławy pisarze odbijając się w dziełach swoich, w bohaterach przez się stworzonych, zawsze jakiś wpływ fascynacyjny wywierają na nierozważny tłum.
Ten wpływ z początku objawia się tylko pod trywialną formą mody jakiéj, lecz daleko głębiéj sięga. Od ubiorów à la Werther i Lottchen zaczęły się samobójstwa, których wymowną ekskuzą był ów romans, natchniony śmiercią młodego przyjaciela. Myślisz-że, iż wielu dzisiejszych zbrodniarzy, że Lacenaire, że zbyt głupi na bohatera Fieschi i wielu innych, nie zostało natchnionych dziełami jadowitemi dzisiejszéj literatury, choć nie wprost może, to przez odbicie z drugiéj ręki? Myślisz-że, iż wielu czystych dziewic i dobrych żon nie zakołysały sumieniem te obrazy kradzionego szczęścia, które spotykają w Sandzie i innych?
Wszystkie zbrodnie, kolorowane starannie, znalazły obrońców, co mówię, nawet panegirystów. A piekło i ja cieszymy się niewymownie. Samo pijaństwo, pod tylą poetycznemi formy jakichś nadziemskich szałów wystawiane, pewnie więcéj zyskało prozelitów, niżeli ich straciło staraniem towarzystwa wstrzemięźliwości. Literatura zepsuta jest jak owa trucizna XVI wieku; można ją dać na upodobany czas: zabije za godzinę, lub za sto lat. Nie ujdzie wam bezkarnie ta chwila szału. Widzicie już jéj skutki we Francyi, która zdaje się być jądrem ogniska. Może-ż być co monstrual-