Z tego wszystkiego po nieboszczyku zostały tylko siekierki, topory, dłuta — nic nad narzędzia pracy. Nie jestże to dobrze znaczącém? W przypadku cząstkowego jakiego potopiku małego, któryby nas pochłonął ze wszystkiém, co nasze jest, pytam, coby za 20,000 lat zostało w torfach i glinach? Skorupka imbryczka może i dno od butelki. Gdyby potém jaki B. de Perthes siadł u nas pisać rozprawę, mógłby dojść do wniosków dosyć dla teraźniejszych pokoleń niekorzystnych, i z ich spuścizny sąd wydać o człowieku XIX wieku bardzo smutny.
Ale wróćmy do naszych czasów.
Ze wszystkich stron, różnemi drogami, dochodzą nas reklamacye (nie reklamy!) obrażonéj srodze ludności garwolińskiéj za to, żeśmy się ośmielili gospodę pocztową uczynić teatrem pierwszéj sceny naszéj powieści; posądzają nas nawet o nieżyczliwość, a co gorzéj, o nieznajomość miejscowości, która nie jednę, ale dwie traktyernie ma posiadać. Śpieszym więc, jak w rzeczy konkursu, objaśnić co do Garwolina, że osobiście nie mamy, nie mieliśmy, miéć nie możemy nic przeciwko miejscu, tak skądinąd, zaszczytnie znanemu, że o gospodzie téj, ze wszech miar wygodnéj i przyjemnéj, nie mieliśmy intencyi najmniejszéj w sposób obrażający się wyrażać, że oddajemy sprawiedliwość należną kotletom p. Eggersdorfa i jajecznicy pocztowéj gospody, że wyrzekamy się wszelkiéj złéj myśli i protestujemy przeciwko fałszywym wykładom, podobnym tym, za które niejednokrotnie upominano się.
Więc gdzież już mieścić będziemy sceny naszych powieści, jeżeli nam ziemia odmówi przytułku a Garwolin gościnności? Wygnańcy i tułacze, poniesiemy chyba powieścio-pisarskie manatki na księżyc, jakto niegdyś bywało, póki pierwszy śmielszy nie odważył się stopą zuchwałą stanąć na rodzinnym zagonie. Ale stójmy — i za ten zagon rodzinny gotowa być reklamacya[1].
- ↑ Przypisek konieczny. Oddając suum cuique, dołożym, że figurki zegara garwolińskiego, które posądzaliśmy, że już do zabaw świata tego nie mieszają się, do dziś dnia tańcują menueta. Rzecz dziwna ze wszelkich względów, zważając wiek tych osób, ale co prawda to prawda.
Dowiadujemy się także, iż nam za złe wzięto owego Wacka pocztyliona, którego nawiasowo wspomnieliśmy w powieści; smutnoby nam było, aby urojona postać komu żywemu szkodzić miała; przyznajemy się więc, że Wacek jest czysto zmyślony i panna Paulina o żadne tego rodzaju stosunki posądzoną być nie powinna.