Strona:PL Kraszewski - Wybór pism Tom IX.djvu/416

Ta strona została skorygowana.
395
ARTYKUŁY Z GAZETY CODZIENNÉJ.

niedbane są nauki starożytne, humaniora, ludzkości całéj wspólne źródło tradycyi, tam ludzie specyalni wprawdzie stają się kółkami wielkiéj machiny, i brak im czegoś ludzkiego, do wypełnienia ich bytu.
„Ukształcenie wyższe, jak słusznie dodaje tłómacz Ksenofonta, nie oparte na naukach starożytnych, co najwięcéj pozostanie belletryzmem.“
Ale już lękamy się, byśmy wam za wiele nie powiedzieli o Ksenofoncie, choć wistocie o wielu rzeczach bardzo starych, nowegoby całkiem bez miary rzec można. Kończym życzeniem najszczerszém, aby dalsze prace p. Bronikowskiego ochotnych nakładców znalazły — oto zadanie dla spółek wydawniczych.
Mamy jeszcze parę zbyt poważnych prac przed sobą, ale już na dziś po Greku i Hippice, boimy się ich wam przedstawić.
P. Z. w Kurjerze zwraca uwagę redaktora na artykuł o Konarskim, umieszczony w Gazecie Warszawskiéj, nie z powodu rozbioru historyi literatury Jul. Bartoszewicza, przez nas skreślonego, bo my mówiliśmy raczéj o autorze niż o dziele, a o tém ostatniém pobieżną tylko uczyniliśmy wzmiankę, ale z okoliczności wyszłéj literatury, o któréj mowa.
Sądzimy, a nawet pewni jesteśmy tego, że wskazówką kierowała ręka nieżyczliwa Gazecie Codziennéj, chcąc niby po cichutku pokazać, jak to ta niegodziwa Gazeta nie umiała się poznać na Konarskim i śmiała chwalić dzieło, gdzie mu sprawiedliwości nie oddano.
Na ten wystrzał z za płota odpowiemy otwarcie, bo tak najlepiéj i najgodniéj do walki występować.
Nie mówiliśmy ani słowa o Konarskim, i to dowód, że zdania o nim p. Bartoszewicza wcale nie podzielamy, ale mieliżeśmy za to potępić autora i dzieło, że jego indywidualne przekonanie co do jednego z największych mężów, jakiemi się pochlubić możemy, różniło się od naszego? P. Bartoszewiczowi to wolno sądzić inaczéj jak całemu narodowi i nam godzi się uznać w nim człowieka silnych przekonań, woli i niezmiernéj zasługi. Powiadamy więc głośno i wyraźnie, aby i p. Z... z Kurjerka raczył to usłyszéć, że co do sądu o Konarskim nie godzimy się z p. Bartoszewiczem, godzim z jego obrońcą, a z ducha pism i dziennika, bardzo się łatwo tego było domyśléć, ktoby miał ochotę. Nie pisaliśmy rozbioru, mówiliśmy o dziele, a całéj jego treści w jednym liście lub artykule pomieścić, nawet z talentem p. Z., który tak wielką niechęć w tak niewielu zawarł słowach, nikt nie potrafi.