Strona:PL Kraszewski - Wybór pism Tom IX.djvu/418

Ta strona została skorygowana.
397
ARTYKUŁY Z GAZETY CODZIENNÉJ.

liby je na niéj wymogli. Ale ten mały tomik, lekko narysowany, dowiódł wielkiéj skromności autorki.
W ostatnich dniach zmarł także jeśli nie sławny, to osławiony Mirecourt, którego znane szpargaliki tyle krzyków i procesów wywołały. Koniec tego literackiego awanturnika jest wielce charakterystyczny. Czepiał się on wszystkich znakomitości epoki, obrzucając je mniéj więcéj potwarczemi biografiami, których skandal i trochę dowcipu, całą stanowiły wartość. Procesy, pojedynki, hałas i sława pamflecisty sypały się za każdą wydaną przezeń broszurą. Zakazane, osądzone, palone, rozchwytywano i przedrukowywano, a Mirecourt z zuchwalstwem niewypowiedzianém ogłaszał nowe, obiecując sobie, że raz podżegnięta ciekawość i odwaga potwarzy postawią go w końcu na wysokiém jakiém stanowisku, i wyrobią mu wziętość. Niestety! rachuba ta była zupełnie mylną, wkrótce wyczerpał się talent, którego złośliwość całą stanowiła przyprawę, znużyła rozdraźniona zrazu ciekawość, spowszedniały choć coraz rosnące obelgi, i Mirecourt musiał szukać innego chleba. Pamflet już mu go dawać przestał, zabrakło wreszcie tych, na którychby błotem rzucać warto było. Mirecourt udał się do Anglii i próbował uczyć sztycharstwa, zwracając do uczciwszéj pracy, w któréj mu się jednak nie poszczęściło. Nie wiemy, co późniéj robił w Petersburgu, gdzie nareszcie w nędzy i opuszczeniu, zmarł niedawno.
Dowcip Mirecourta naciągnięty, wyszukany, zresztą z ogólników francuskich, które w mowie gotowe leżą, złożony, nie był dobréj próby ani wielkiéj świeżości; zuchwalstwo stanowiło jego wartość największą, zgorszenie smak mu dawało. A że zawsze łatwiejszém jest wyszukiwanie złego, niż poznanie się na dobrém, kilka biografij jego dosyć mu zjednało rozgłosu. Po większéj części są one nielitościwe a powierzchowne, nie sięgają do głębi człowieka, nie tłómaczą charakteru, bawią się w przedpotopowe plotki i uliczne wiadomostki. Żadna myśl poważniejsza, żadne zadanie surowsze, żadna idea zasadnicza, w któréjby stanął obronie, nie wyciskają na nich piętna. Ubawiwszy chwilowo złośliwych i posłużywszy nieprzyjaciołom, których ma każdy, świstki te poszły w zapomnienie, nim pisarz zmarł z nędzy. W końcu i drukować ich nie chciano; żadne stronnictwo tego rodzaju najemnikiem posługiwać się nie mogło, bo wszystkie się go wstydziły. Mirecourt dowiódł swojém życiem, że i we Francyi opinia w końcu ściga i dosięga ludzi bez charakteru, a talent i dowcip same jeszcze nigdzie doprowadzić nie mogą, jeśli im przekonanie, bezstronność i głębsza nie towarzyszy idea.
Nowości zresztą prócz nekrologicznych bardzo mało, a jak u nas niéma ich wcale. Pierwsze numera pism wszystkich wychodzących u nas, ukazały się już w nowych lub starych sukienkach, wyświeżone