Strona:PL Kraszewski - Wybór pism Tom IX.djvu/438

Ta strona została skorygowana.
417
ARTYKUŁY Z GAZETY CODZIENNÉJ.

watel i znany miłośnik sztuki, dostarczył kosztów; dziś, gdy główne tyczące się go przygotowania są poczynione, gdy p. J. Bartoszewicz, uproszony przez nas, zajmuje się przejrzeniem tekstu, ułożeniem życiorysu i dodaniem not porównawczych stosownych, pora wreszcie zapowiedziéć o tém obszerniéj.
Myśl tego wydania kilkakrotnie przez nas była podnoszoną, dopóki się nie znalazł chętny nakładca, który całkiem bezinteresownie złożył na to pierwsze potrzebne fundusze. Znamy wszyscy wartość tych pamiętników, któż ich nie czytał? i kto nie przyzna, że one pierwsze może tak nam przeszłość poznać dały żywo i barwnie, jakby przed niemi nikt o niéj nie pisał? Pasek, to narodowy pomnik nasz. Tymczasem wydania jego wszystkie, Raczyńskiego najpierwsze, późniéj Lachowicza, jakkolwiek staranne, że nie wspomnę o samych przedrukach, były wcale z wielu względów niedostateczne. Nie mówię o ich powierzchowności, o illustracyach, o ozdobie, ani nawet tekscie. P. Lachowicz dodał do niego, sprostował wiele, niekiedy objaśnił, ale rzecz daleko więcéj wymagała. Szło o to, by Pasek wypróbował się ze swéj autentyczności, porównaniem go z innemi współczesnemi źródłami, których jest dosyć, należało mu dodać wskazówki biograficzne, konkordancye, wszystko co stanowi dobre i staranne wydanie pisarza dotąd, jak Bóg dał, wydrukowanego bez wielkich zachodów. Od czasu téż ostatnich wydań, znaleziono kilka wzmianek o Pasku i Paskach, potrzeba je było do całości przyłączyć. Pracy téj nikt lepiéj wykonać zapewne nie może nad pana Bartoszewicza. To co do samego tekstu.
Częścią artystyczną chcieliśmy zająć się sami, wyłączając zupełnie kompozycye i fantazye z programu wydania, jakkolwiekby one wiele wdzięku dodać mu mogły. Zamierzamy dodać do Paska tylko autentyczny materyał ikonograficzny, nie więcéj. Tłómaczymy się jaśniéj: przyłączymy autentyczne portrety, współczesne widoki miejsc, uzbrojenia robione z natury, słowem to wszystko, co na sobie nosi cechę niewątpliwą pochodzenia z czasów Paskowskich. To stanowić będzie ilustracyą książki obfitą, bo począwszy od puhara i łyżki, do szabli i buławy, od widoku zamku, do wizerunku człowieka, zostało nam wiele w kraju pomników, wiele ich odszukano za granicą, a cały ten skarb stoi dla nas otworem. Powtarzamy raz jeszcze, nie damy tu grać roli fantazyi, a co więcéj, źródło każdéj pamiątki, obrazka, winetki, będzie zacytowane jak najskrzętniéj, aby poświadczało o autentyczności.
Zostawujemy artystom wolne pole gdzieindziéj parafrazowania i tłómaczenia ołówkiem scen Paskowskich, które już Zaleski i Lewicki tak pięknie nam wcielić potrafili; tu nie chodzi o kompozy-