maleńkim!!! A jednak!! miał on świetne w swym zawodzie chwile... marzył, że się dobije czegoś, tryumfował jak Jules Lecomte, dopóki nie przyszła kréska na Matyska...
Z tém wszystkiém żyje, i ma czas do skruchy i poprawy — to główna. Sit ei vita levis!!
Parę rzeczy mamy przed sobą, o których powiemy słów parę. Pierwszą jest zapowiedź wspaniałego dzieła o wyspie Rhodos przez Alberta Berg, które wydaje Westermann w Brunswiku. Jest to, sądząc z próbnego zeszytu, dzieło przepyszne, illustrujące go sztychy artystyczną niepospolitą mają wartość. Nie są to owe zimne angielskie, mechanicznie wykonywane nieznośne krajobrazy albumowe, ale pełne życia i fantazyi sztychy igłą i drzeworyty. Druk i papier do zazdrości... o samém dziele trudniéj sądzić z prospektu... wiemy tylko, że bardzo będzie kosztowne, bo prenumeratorowie na okładce z ogromnemi tytułami i oświeceniami bez liku, a prostszych i uboższych śmiertelników nie widać. Przystępniejszą jest druga edycya zbioru strojów różnych narodów świata, które już w Lipsku i Bruxeli wyszły do 50 zeszytów (wydania A. Schnee). Pierwsza przed laty 15 miała pokup niezmierny i rozeszła się w 5,000 egzemplarzy, choć dwa razy była droższą od teraźniejszéj. Powiedzmy prawdę — jest to spekulacya, dobra rzecz do położenia w salonie i użycia w przypadku braku pomysłów przed maskaradą, ale nic więcéj; naukowo użyć to się nie da. Ubiory są powtórzone ze źródeł dawnych i niebardzo krytycznie wybrane, ale kolorowane świetnie i wesoło, a czterysta zeszytów tylko sto franków kosztują. Rzecz się na nic nie zdała, ale jaka tania!!!
Z powodu planu wydania pamiętników J. C. Paska, które nam powierzone zostało, kronika Tygodnika obrazkowego czyni uwagi, po większéj części słuszne i natchnione życzliwością dla krajowego przemysłu. Zgadzamy się najchętniéj na wyrażoną tu zasadę, że lepiéjby było dokonać wydania w kraju, jeżeli można, ale główną jest rzeczą dla nas, aby ono myśli, która je spowodowała, odpowiadało. Chodzi tu o rozwiązanie pytania, czy piękne, choćby kosztowne wydanie, wykonane być może w kraju, przy naszych dzisiejszych siłach, i czy lepiéj jest zapłacić drożéj w domu, byle nie drukować za granicą.
Naprzód przychodzi nam odpowiedziéć na pierwsze, powątpiewamy bowiem, czy się godzi groszem na cel tak piękny złożo-