Strona:PL Kraszewski - Wybór pism Tom IX.djvu/471

Ta strona została skorygowana.
450
J. I. KRASZEWSKI.

spotykamy zawsze tożsamo: wymaganie pokrywania wszystkiego, jeśli nie pochwałą bezwarunkową, to milczeniem.
Życzymy bardzo Gońcowi, aby nas dogonił wszystkich i prześcignął odwagą, sumiennością i pojęciem obowiązków, pierwsi będziem cieszyli się z tego, a zawsze nowy towarzysz na ciężkiéj drodze, to miła i dobra dla nas wszystkich niespodzianka.
Mówiliśmy wczoraj o nagłym zgonie W. Łozińskiego, utalentowanego pisarza, który umarł zawcześnie, najpiękniejsze rokując nadzieje; przyjaciel jego od serca, Bruno Bielawski, współcześnie prawie i równie nagle skończył życie za granicą. Przyjaciele, pobrawszy się za ręce, poszli na tamten świat lepszy, Dantowski, w jasne kręgi raju, odpocząć po ziemskim trudzie. Szkoda obu, ale w dwudziestu kilku leciech, z całemi jeszcze nadziejami, z wiarą w ludzi i pracę, z nierozbitą piersią i pełną marzeń głową umierać, może lepiéj, niż złamanemu i zobojętniałemu, gdy życie wszystko odbierze, aż do ochoty przedłużania go.
Mało znamy Bielawskiego, Łoziński miał istotnie talent żywy, barwny i obiecujący, którego dowodem, szczególniéj „Szlachcic chodaczkowy.“ Kto tak poczyna, może sobie obiecywać, że zajdzie daleko, byle iść chciał, i jak wielu u nas, nie spoczął na troszce nauki, troszce talentu, troszce dowcipu, sądząc, że mu już daléj nic nie pozostaje, tylko z téj odrobiny ciągnąć nić jak najdłuższą, a zawsze zawsze... jednę. Kształcić się, uczyć i pracować, to zadanie każdego aż do śmierci, i młodym może ten tylko pozostać, kto mu zadość czyni, żywiąc się, nabywając codzień, starając wypełnić i podnieść; w chwili gdy człowiek zatrzymuje się, przestaje pragnąć więcéj i zadawalnia sobą, poczyna starzeć i upadać. Przypominamy to dlatego, że większa część talentów naszych, nie odżywiana nową nauką i trudem, przekwita wcześnie, zużywa się łatwo i powtarza niedołężnie, gdy najświetniéj mogłaby się rozwijać.
Nie jeden dziwi się zobojętnieniu czytających, niesprawiedliwości księgarzy, prześladowaniu krytyki, nie mogąc dopatrzyć, dlaczego to, co wczoraj pisał i uznano dobrém, jutro powtórzone, tak się lichém wydaje, tak obojętnie jest przyjmowane... cała tejemnica w tém, że się to już wczora mówiło lepiéj, a dziś gorzéj powtarza.
Wystawa krajowa zyskała już jako piękny zadatek do przyszłego zbioru, obraz Simmlera, Śmierć Barbary, który nabyty został z dobrowolnych ofiar, i ma posłużyć do reprodukcyi tegorocznéj, dla członków Towarzystwa Zachęty przeznaczonéj. Znikły z Wystawy obraz piękny Loeflera: „Rodzina na gruzach domu zburzo-