Strona:PL Kraszewski - Wybór pism Tom IX.djvu/481

Ta strona została skorygowana.
460
J. I. KRASZEWSKI.

nie wstrzymujemy się, wiedząc, że delegacya językowa ma zamiar wyjaśnić obszernie zakres swych czynności i plan ich, w rozprawie, którą zapewne Biblioteka umieści w jednym z przyszłych swych zeszytów.
Przyjmując wszelkie uwagi słuszne, tyczące się naszéj korespondencyi i prostując zdanie, często zbyt pobieżnie wyrzeczone, by szczegóły objąć mogło, mamy sobie za obowiązek raz jeszcze tu wspomniéć o przekładach z greckiego, o które, z powodu p. Bronikowskiego, ciągle się ktoś upomina. Dziś odbieramy notatkę prof. Kucharskiego, która do spisu hellenistów naszych, dodaje ks. Anzelma Załęskiego, tłómacza świeżo wyszłych ksiąg o kapłaństwie ś. Jana Złotoustego, a do dawniejszych dolicza Jacka Przybylskiego, Dmochowskiego i Staszyca; wymieniając przekłady Pindara, Ksenofonta Anabasis, Lucyana, Plutarcha. Ale tu słuszna rozróżnić tłómaczenie od tłómaczeń, bo nic łatwiejszego, jak przekładać z greckiego przez łacińskie, z pomocą francuskiego lub niemieckiego.
Sądzimy, że dowodzić tu, kto tam jak przekładał, nie miejsce, o to chodzi, by rzecz była dobrze zrobiona i sumiennie, ale naprawdę w hellenizm Krasickiego i ks. Golańskiego nie bardzo wierzymy. — O Jeżowskim, o Przybylskim nie wątpimy wcale. Rzecz ta obszerniejszego wymaga objaśnienia, i mamy materyały, na którychby oprzéć można historyą naszych usiłowań poznania się ze światem greckim.
Myśmy w kilku słowach o Bronikowskim ani chcieli, ani mogli, ani myśleli spisać rozprawy de polonis graece doctis, zostawujemy to uczeńszym od nas, i bardzo będziemy szczęśliwi, jeśli to kto wykona dokładnie. Przy téj zręczności polecilibyśmy mu ów romans grecki tłómaczenia ks. Warszewickiego, który mutatis mutandis, po dwóch tysiącach lat spoczynku, mógłby dziś wybornie za ciekawostkę służyć do feljetonu nie jednego głodnego dziennika.
Z listu także prof. Kucharskiego dowiadujemy się o licznych dostrzeżonych przezeń omyłkach w opisie statystycznym królestwa polskiego przez Miłkowskiego, myśmy téż rozbioru nie przedsiębrali, ani rzeczy nie chwalili, a w omyłki wierzym głęboką wiarą człowieka przekonanego, że ich w takiéj statystyczce malutkiéj, a pobieżnie nakreślonéj, musi być więcéj, niż naliczył recenzent w Gaz. Warszawskiéj i prof. Kucharski.
Tego rodzaju dzieła podręczne z największą ścisłością i oględnością redagowane być powinny, aby starych błędów nie powtarzały i nie tworzyły, nadewszystko zaś coś świeżego przynieść muszą i własnego, aby miały jakąkolwiek wartość. Zgadzamy się w tém zupełnie ze zdaniem szanownego korespondenta, nie tylko statystyka jest jeszcze do zrobienia, ale dzieła takie jak Starożytna Polska Balińskiego i Lipińskiego, jużby na nowo należało przerobić i nowemi poszu-