pisać historyą, nie wiem, ale to pewna, iż dotąd jéj się mało lub nic nie pisze.
Myśli te przyszły mi czytając bardzo zacną i chwalebną pracę: Żywot Andrzeja Zawiszy Trzebickiego bisk. krak. przez p. Konstantego Hoszowskiego. Zda mi się, że pracowitości i krytyce pilnéj autora, który najmniejszy usterek we wspomnieniach o krakowskim biskupie prostował, nic zarzucić nie można, lecz co do mnie wolałbym gdzieś niegdzieś małą i niewiele znaczącą umyłkę, byleby życie miała książka, tak jak wolę żywego człowieka niż najpiękniejszy posąg... Życie Trzebickiego, jego stanowisko jako pasterza, wpływy u dworu, rola polityczna, charakter, czas, w jakim żył, pełen dramatyczności i barwy, dozwalały uczynić z téj książki obraz niezmiernego interesu; tymczasem jest to regestr jego czynności i tyczących się go cytat, ledwie gdzieniegdzie nieśmiałém powiązany słowem, chłodny, suchy i nie dający pojęcia ani czasu, ani człowieka, ani kraju, którego losy tyle obchodziły Trzebickiego. Czytelnik zmuszony jest wszystko, co gdzieindziéj czytał, sam zebrać myślą, aby ten skielet wypełnić. A co za czasy miał autor żywota! Panowanie Jana Kazimierza, Michała i Jana III-go, epokę, którą nam przedstawia Pasek, Jemiołowski, Kochowski, Twardowski, że mniejsze źródła pominę!
Wartość żywota, jako zbiór materyałów, jest niezaprzeczoną, obrobienie staranne i krytyczne, zresztą autor może nie miał myśli, choć miał doskonale pole do stworzenia obrazu Polski w drugiéj połowie XVII wieku; my ubolewamy i nie przestaniemy ubolewać, że nam losy skąpią dziejopisów, którzyby mieli siłę i odwagę prawdziwą nam dać, choćby cząstkami, historyą... Może być, że nas znów o pessymizm posądzą, lecz wolimy być szczerzy, niż wiekuistém potakiwaniem przyczyniać się do utrwalenia téj odrętwiałości literalnéj, która zaczyna znowu się szerzyć i owłada nami.
Na liczne korespondeneye dopytujące nas o Gazetę Rolniczą, która z początkiem roku teraźniejszego oddzielną i niezawisłą się stała i zamierza być organem naszych ziemian, odpowiemy tu powtórzeniem dawno wyrażonego przekonania, że dla dobra rolnictwa i z powodu znaczenia jego w kraju naszym, należało, by gospodarstwo w najobszerniejszem znaczeniu, przedstawione było choć w jedném piśmie dlań wyłącznie przeznaczoném i o swojéj stojącém sile.
Roczniki Towarzystwa Rolniczego są niejako historycznym obrazem, i przedewszystkiém sprawozdaniem z czynności członków, delegacyi, korespondentów, objąć one nie mogą wszystkiego, ani wyczerpać przedmiotu wielostronnie, wreszcie nie jest ich zadaniem donosić o usiłowaniach ulepszeń, wynalazkach nowych, próbach i tém wszystkiém, co gdzieindziéj się dokonywa, ani obszerne mieścić roztrząsania i rozprawy. Dowodem tego, że wiele bardzo rękopismów
Strona:PL Kraszewski - Wybór pism Tom IX.djvu/483
Ta strona została skorygowana.
462
J. I. KRASZEWSKI.