Strona:PL Kraszewski - Wybór pism Tom IX.djvu/483

Ta strona została skorygowana.
462
J. I. KRASZEWSKI.

pisać historyą, nie wiem, ale to pewna, iż dotąd jéj się mało lub nic nie pisze.
Myśli te przyszły mi czytając bardzo zacną i chwalebną pracę: Żywot Andrzeja Zawiszy Trzebickiego bisk. krak. przez p. Konstantego Hoszowskiego. Zda mi się, że pracowitości i krytyce pilnéj autora, który najmniejszy usterek we wspomnieniach o krakowskim biskupie prostował, nic zarzucić nie można, lecz co do mnie wolałbym gdzieś niegdzieś małą i niewiele znaczącą umyłkę, byleby życie miała książka, tak jak wolę żywego człowieka niż najpiękniejszy posąg... Życie Trzebickiego, jego stanowisko jako pasterza, wpływy u dworu, rola polityczna, charakter, czas, w jakim żył, pełen dramatyczności i barwy, dozwalały uczynić z téj książki obraz niezmiernego interesu; tymczasem jest to regestr jego czynności i tyczących się go cytat, ledwie gdzieniegdzie nieśmiałém powiązany słowem, chłodny, suchy i nie dający pojęcia ani czasu, ani człowieka, ani kraju, którego losy tyle obchodziły Trzebickiego. Czytelnik zmuszony jest wszystko, co gdzieindziéj czytał, sam zebrać myślą, aby ten skielet wypełnić. A co za czasy miał autor żywota! Panowanie Jana Kazimierza, Michała i Jana III-go, epokę, którą nam przedstawia Pasek, Jemiołowski, Kochowski, Twardowski, że mniejsze źródła pominę!
Wartość żywota, jako zbiór materyałów, jest niezaprzeczoną, obrobienie staranne i krytyczne, zresztą autor może nie miał myśli, choć miał doskonale pole do stworzenia obrazu Polski w drugiéj połowie XVII wieku; my ubolewamy i nie przestaniemy ubolewać, że nam losy skąpią dziejopisów, którzyby mieli siłę i odwagę prawdziwą nam dać, choćby cząstkami, historyą... Może być, że nas znów o pessymizm posądzą, lecz wolimy być szczerzy, niż wiekuistém potakiwaniem przyczyniać się do utrwalenia téj odrętwiałości literalnéj, która zaczyna znowu się szerzyć i owłada nami.
Na liczne korespondeneye dopytujące nas o Gazetę Rolniczą, która z początkiem roku teraźniejszego oddzielną i niezawisłą się stała i zamierza być organem naszych ziemian, odpowiemy tu powtórzeniem dawno wyrażonego przekonania, że dla dobra rolnictwa i z powodu znaczenia jego w kraju naszym, należało, by gospodarstwo w najobszerniejszem znaczeniu, przedstawione było choć w jedném piśmie dlań wyłącznie przeznaczoném i o swojéj stojącém sile.
Roczniki Towarzystwa Rolniczego są niejako historycznym obrazem, i przedewszystkiém sprawozdaniem z czynności członków, delegacyi, korespondentów, objąć one nie mogą wszystkiego, ani wyczerpać przedmiotu wielostronnie, wreszcie nie jest ich zadaniem donosić o usiłowaniach ulepszeń, wynalazkach nowych, próbach i tém wszystkiém, co gdzieindziéj się dokonywa, ani obszerne mieścić roztrząsania i rozprawy. Dowodem tego, że wiele bardzo rękopismów