Strona:PL Kraszewski - Wybór pism Tom IX.djvu/495

Ta strona została skorygowana.
474
J. I. KRASZEWSKI.

— Jakto? nie było głosów i za mną? — spytałem go,
— Nie wiem — rzekł — bardzo mi przykro, że cię martwić muszę, ale głosy, które są za tobą, milczéć muszą, bom ich nie słyszał dotąd...
— Ani jednego?
— Co najwięcéj, jeśli kto wąsem ruszy sympatycznie... ale to tylko najodważniejsi.
— Prawdziwie — rzekłem — zaczynasz mnie przestraszać.
— A, no tak — odparł — masz talent Cavoura, o którym jak wiesz, Montalembert powiedział, że z szczególną trafnością, wszystkich sobie umiał nieprzyjaznemi uczynić.
— Bardzo mi to pochlebia — zawołałem z ukłonem — że mnie uznajesz godnym dzielenia losów tego dyplomaty, ale zdaje mi się, że to dla mnie nazbyt honoru, p. Marku. Mylisz się.
— Mnie się znów zdaje, żeś ty się omylił.
— Człowiek jest z natury omylnym — rzekłem — ale powiedz mi przecie, w czémże popełniłem omyłkę?
— A! kochany przyjacielu, choć mnie to nudzi, muszę ci wyznać, że mylisz się regularnie od deski do deski. Naprzód, pozwól sobie powiedziéć, co to za paskudna rzecz, koniecznie pchać kraj do przemysłu i fabryk. Powtóre jak to znowu nielogicznie, kiedy właśnie obywatele posłuszni radom, chcą młyn kupić i spekulować, odradzać im potém tego młyna i téj satysfakcyi, za ich własne pieniądze.
— Kochany Marku — rzekłem — gdybyś po kapłonie mógł słuchać uważnie, możebym ci to wytłómaczył.
— Ale, ba! cóż to pomoże, kiedy ty pewnie sam nie wiesz, co z tobą robią, tak cię obałamucili.
— No, to na bok... a co się tyczy przemysłu — zacząłem.
— Ach! najukochańszy przyjacielu — westchnął Marek — ja już ledwie dyszę, a ty mnie jeszcze chcesz tym przemysłem dobijać.
— Czy uważałeś — spytałem, nie biorąc na uwagę protestacyi — że w człowieku, jak tylko jedna jego jaka część nie dobrze funkcyonuje, zaraz mu coś niezdrowo; weź naprzykład żołądek, piersi i głowę, i nazwij je na ten raz przemysłem, handlem, gospodarstwem.
— Wszystkim wiadomo — przerwał Marek — że żołądek nazywa się się gospodarzem kat exochen (kontent był z tego przypomnienia greczyzny, i to go w dobry humor wprawiło).
— Mniejsza o to – podchwyciłem korzystając z rozweselenia — czy nazwiesz to czy owo gospodarstwem, handlem, przemysłem; o to idzie, że u dobrze zdrowego człowieka i żołądek swoją odbywa czynność, głowa robi, co do niéj należy, i piersi grają w takt wspólnego ży-