Strona:PL Kraszewski - Wybór pism Tom IX.djvu/514

Ta strona została skorygowana.
493
LISTY Z MOKOTOWSKIÉJ ULICY.

Wolimy pewnie silny, rozumny i szczęśliwy dotąd rząd Napoleona III nad niedołęstwo Orleanów, którzy ze wszelkiemi i ze wszystkiém chcąc być w zgodzie, w końcu zrazili wszystkich i odepchnęli od siebie wszystko; ale to, na czém się Napoleon opiera, nie może być podporą dynastyi, ledwie narzędziem dla jednego człowieka.
Gieniuszu politycznego przekazać spadkiem niepodobna, talentu nawet trudno, a Francya może sobie lada chwilę powiedziéć jak Cobden: What next i zafrasować się o monarchię, której byt zależy od jednego — niestety, śmiertelnego człowieka. System inaugurowany przez niego może wpaść w ręce, które go nadużyją lub spotrzebują niekoniecznie dla dobra kraju.
Walka z Orleanami, wywołana mową ks. Napoleona, ciągnie się daléj i wyradza coraz nowe broszury.
Czytając te, które stają w obronie Napoleonidów, posuwając się aż do osobistości i potwarzy, bezkarnie drukowanych i szerzonych, gdy z drugiéj strony, wzbronione jest słowo absolutnie, i zamknięta odpowiedziom granica — przykrego się doznaje wrażenia. Jest to jakby kto łajał człowieka zawiązawszy mu wprzód usta i skrępowawszy ręce. Łatwo to, ale jakoś nie przyzwoicie.
Z obu stron téż przyszło dziś do godnych politowania ostateczności. We Franeyi wydrukowano kilka broszur przeciwko Orleanom, tak gorszących i gwałtownych, że nie zasługują, aby na nie zwracać uwagę.
Ze swéj strony Orleaniści w Brukselli, Lipsku, Londynie, wydają bez końca dalszy ciąg Listów o historyi Francyi, coraz silniejszém nacechowanych rozdrażnieniem; a na granicy nawet Flory Brabanckiéj pilnować potrzeba, bo i pod tym tytułem wkrada się pamflet podstępny.
Broszura świeża nosząca tytuł Nowego listu o historyi Francyi (Hildburghauzen i Lipsk. Maj) może być miarą, do czego się dziś posunięto z obu stron; jest to już pamflet tak obelżywy, że gdyby był najpiękniéj pisany, czém się pochwalić nie może, nie służyłoby mu to za wymówkę. Zawiera on, pewnie nie przez Ks. d’Aumale skreślony życiorys Ks. Napoleona Hieronima Bonaparte, z którego nie powtórzymy słowa. Smutne on na nas uczynił wrażenie, bo są ostateczności których nie usprawiedliwiają najzjadliwsze, najzażartsze nieprzyjaźni.
Prasa poważna, umiejąca się szanować, nie dopuszcza się nigdy takich ulicznych obelg, takich strzałów z za płota, które sprawują obrzydzenie, i rychléj za tym mówią, kogo chcą błotem obrzucić, niżeli mu szkodzą.
Broszurę tę zaliczyć potrzeba do przyjacielskich usług, jakich na świecie nie mało; czasem najzaciętszy wróg równie boleśnie nie zrani.