Strona:PL Kraszewski - Wybór pism Tom IX.djvu/522

Ta strona została skorygowana.
501
LISTY Z MOKOTOWSKIÉJ ULICY.

nie udało. W r. 1844 p. Sidney Renouf był zmuszony wystawić znowu Patrie na sprzedaż.
Nabył ją za bezcen, bo za 1500 franków p. Delamarre naczelnik znacznego domu bankowego, który i pracy i pieniędzy na podniesienie go nie szczędził. Patrie zaczęła dawać nowiny z nadzwyczajnym pośpiechem, kilka na dzień robiąc edycyj, tak że w końcu 1844 r. mogła tegoż wieczora dać mowę królewską wyrzeczoną około południa. Dziś nie ma w tém nic dziwnego, gdy treść obszerną wydać możemy tegoż dnia, którego się mówi w Paryżu, ale na owe czasy była to zadziwiająca nowość.
W ręku p. Delamarre zdolnego i przedsiębierczego człowieka, Patrie powiększyła się, rozrosła, ożywiła. Dumas objął feljeton, a Dumas nie był jeszcze tak zużytym jak dzisiaj, Karr wziął krytykę teatralną, a i Karr nie wyszafował był na Osy całego swojego dowcipu. Od r. 1846 ogłoszenia zaczęły nabierać wagi, nabyto dzienniki: Esprit public, Feuille commerciale, które zlały się z Patrie i powiększyły koło jéj czytelników.
Dotąd jeszcze drukowała się gazeta Rue Coq Héron, w domu p. Boulé, teraz przeniosła się Rue du Croissant, gdzie ją zastała rewolucya lipcowa, która redakcyą zmieniła zupełnie i do najwyższego stopnia rozpowszechniła dziennik. Musiano w ulicy stawić baryery, urządzając koléj, aby tłumy cisnące się do biura uporządkować i zapobiedz wypadkom.
W gorączkowéj działalności, którą wywołuje popularność dziennika, wielu się ludzi wyczerpało i zamienionych zostało, ale mijamy te indywidualności zaledwie u nas znane z imienia.
Wymienim tylko sławnego p. Paillet, wynalazcę tak zwanych dziennikarskich kaczek (po polsku bąków), które nabyły w pewném kole znakomitéj wziętości.
„Paillet, pisze o nim Texier dzisieiszy redaktor Illustracyi, jest autorem najekscentryczniejszych dziennikarskich bąków, naprzykład owego sławnego o wołach zmeteoryzowanych, o pannie młodéj znalezionéj w kuferku po upływie lat dwudziestu i wielu innych, które wzbudziły uwielbienie i zazdrość współzawodników, a p. Paillet zyskały zasłużone imię Canardina. Wistocie p. Paillet był restauratorem i reformatorem bąka. Przed przyjściem jego, bąk ledwie się ukazywał w kolumnach dzienników czasu skwarnego lata, szczególnie gdy izba ogryzała szczątki budżetu, lub wcale nie zasiadała. Przez sześć miesięcy taki bąk pierwotny dobrze skonformowany, latał z Paryża na prowincyę, przebywał granicę, przebiegał Europę wzdłuż i wszerz, i znurzony padł gdzieś w gazety Ameryki południowéj na spoczynek. Potém powracał nazad w roku następnym przez Cap lub Panama odmłodzony, wyświeżony