— Dlaczego — rzekł Asmodeusz — powiedz mi, don Kleofasie, Anglia, która wprzód miała sławę najucywilizowańszego kraju, pierwsza dała przykład, już w charakter prawie narodowy weszłysh samobójstw? Dlaczego w klasie oświeceńszéj, między artystami, filozofami, uczonemi, najwięcéj zdarza się tych gwałtownych życia zakończeń? Czemu teraz, kiedy oświata, źle czy dobrze rozlała się szerzéj nieco po świecie, ta brama do wyjścia ze świata, tak często i dla tak wielu się otwiera? Czemu nareszcie tam, gdzie mniéj jest XIX wieku oświaty, mniéj się pokazuje samobójstw? Miałożby to znaczyć, że światło czyni życie nieznośném, że nauki, zamiast zaspokojenia, drażnią i w rozpacz wprowadzają? Zapewne nie! Lecz to znaczy przynajmniéj, że wasza cywilizacya, nauki, oświata nie mają zasady i głównego punktu oporu. Dlatego, im kto dziś wyżéj wyjdzie, tém obszerniejszy, nieobjęty spostrzegając horyzont naokoło, a sądząc o nim z próbki, którą miał przed sobą, wielkością jego się zastrasza, patrzéć nie chce i rzuca na skały. Ileż to piekłu dało ofiar zarozumienie, przesycenie i to właściwe wiekowi wahanie się opinij, zmieniających się co dnia przez coraz inny rozbiór, który chciwie upatruje różnic, a gardzi podobieństwami! Chodź ze mną.
Polecieli, a szatan niósł długo don Kleofasa, nim wreszcie stanęli nad miastem Angoulême.[1] Wówczas pokazał Asmodeusz dom kupca, a w nim męża, żonę, dzieci, obrazek życia spokojnego, wewnętrznego i szczęśliwego na pozór. Na stoliku paliła się lampa, koło niéj siedziała dziesięcioletnia córeczka i dwoje innych dzieci, przepatrując książki i Magazyny. Ojciec chodził po pokoju, matka, sparta na łokciu, dumała.
— Wiesz, co myśli? — zapytał szatan don Kleofasa. — W jéj głowie nie mąż, nie dzieci, lecz p. Prosper Bancal. Duma i powtarza sobie: Przyjdzie on czy nie? Przyjdzie czy nie, kochanek? Ko-
- ↑ Wszystko, co szatan pokazuje jest, najścisléj historyczne.