Strona:PL Kraszewski - Wybór pism Tom IX.djvu/571

Ta strona została skorygowana.
550
J. I. KRASZEWSKI.

się nią, umieścić, wydrążyć ją, i założywszy minę, wybuchnąć. — Tak zwyciężył on Austryą, i zjednał sobie pomoc Francyi i Anglii. Gdzie każdy inny mąż stanu byłby się cofnął, on się rzucił cały, zbadawszy głębinę, obrachowawszy, co zyszcze na runięciu w przepaść...
„Co do polityki wewnętrznéj mniéj jest pełnym, mniéj skończonym. Cavour ma znajomość ogólną spraw, idee szerokie, wcale nie zawikłane, ale mu brak praktyczności w ich zastosowaniu. Często téż chybia w wyborze ludzi.
„Świadkiem cały szereg pełnomocników, których słał do Włoch południowych, wyjąwszy p. Nigra, Cavour sam czuje się słabszym w szczegółach, które są wszakże ważne w administracyi, to jedyna jego słaba strona, bo w polityce zewnętrznéj nikt mu wyższości nie zaprzecza.“
„Inna rzecz jeszcze razi czasem w postępowaniu jego, to własna osobistość. Cavour zna siebie, zna świat, który go otacza, mało go szacuje, i błądzi, zbyt mu to okazując widocznie. Nie dopuszcza równych sobie, bo ich téż rzadko spotyka. Czego się dotknie, ugiąć się musi, musi się poddać jego silnéj dłoni. Sam król ulega temu magnetyzmowi. Tymczasem ktokolwiek nie da się mu ująć, staje od razu między jego przeciwnikami.
„Dodajmy do tego obejście wzgardliwe, nie zaprzątające się wcale miłością własną drugich, uśmiech sarkastyczny skrystalizowany na twarzy, nawyknienie do rozkazywania, powierzchowność pospolitą, która nawet grzecznościom jego nie daje się objawić w sposób miły, ani słodyczom trafić do tych, dla których są przeznaczone; mowę urywaną i niejasną, głos cierpki i metaliczny, który przykre robi od razu wrażenie, ruchy zbyt żywe i porywcze, a będziemy mieli człowieka wcale nie pociągającego, jeśli nas z nim szczególne nie łączą stosunki.
„Cavour w parlamencie staje, jak gdyby lewa strona dlań nie istniała, jakby był w swoim salonie wśród swych sług, szczególniéj gdy się nudzi. Rozmawia, śmieje się, obraca tyłem do towarzyszów, zgina, ziewa, psuje nożem aksamit stolika, szydzi, i brak mu tylko amerykańskiego obyczaju, zakładania nóg na stół. Widzi swą większość, to jest własnych przyjaciół, nic więcéj.
„Cavour nie jest mówcą tak, jak to rozumieją Francuzi, jest mówcą na sposób angielski. Słowa płyną mu ciężko, bo się lęka wyrazu nadto powiedziéć, ani wyrzec, co-by nie zrobiło wrażenia żądanego. Nie mówi do izby, mówi do Europy. Rozumuje treściwie, jasno, ściśle; dotyka serca kwestyi, a choć nie zawsze ma słuszność, nie wpada nigdy w pospolitość i oklepanki.
„Koniec końcem dyplomata w nim olbrzymi, administrator