Strona:PL Kraszewski - Wybór pism Tom IX.djvu/572

Ta strona została skorygowana.
551
LISTY Z MOKOTOWSKIÉJ ULICY.

o wiele mniejszy; a człowiek antytezą obu. Z nim nie można być inaczéj, lub przyjacielem lub wrogiem. Przyjaciele nie mają nań wpływu, na wrogów się nie ogląda...“
Co do człowieka prywatnego p. d’Arco niewysłowioną widzi w nim dobroć i łagodność, pokrytą powierzchownością szorstką; w Leri, gdzie gospodarzył, miał być nie panem, lecz przyjacielem i doradcą.
Wierzym temu chętnie, bo charaktery jemu podobne w domowém pożyciu szukając wytchnienia, łagodnieją i miękną. Pojmujemy niecierpliwość, pogardę swiata, który się nie znał na nim; nie moglibyśmy zrozumiéć niechęci, nienawiści i gniewu, które są cechą słabych.
Z tych sprzecznych na pozór rysów, któreśmy zebrali, wynikająca postać uwidomia się jasno oczom naszym, w pewnéj zgodzie rysów, różnemi rękami kreślonych, łatwo odgadnąć oblicze człowieka, który nosił w duszy przez ostatnie lata życia jednę myśl panującą. Ona go ukształtowała, jéj siłą wyrobił się jego charakter, zdolności, nawet ta forma zewnętrzna człowieka, który nic wkoło nie widział, bo cały był w sobie i idei, co go pochłonęła. Dowodzi to przeszłość Cavoura aż do dnia, w którym przez pana d’Azeglio powołanym został do wzięcia udziału we władzy. Od téj chwili idzie śmiało, prosto, niezachwianie wciąż do jednego celu, nie oglądając się na nic. To zaprzątnienie odbija się w jego życiu, obyczajach, charakterze aż do zgonu... Jest to człowiek nie należący już do siebie, owładnięty, obcy temu, co nie ma związku z jego sprawą, z jego idea, z tém, co on widzi z daleka jako ostateczny swój cel... Ofiary go nie obchodzą, zapoznanie mu obojętne, życia nie liczy za nic... chce dojść, chce dosiądz, bądź-cobądź. Takim był Cavour do chwili ostatniéj, i jest zaprawdę, jedną z najznakomitszych postaci wieku naszego, a czém stał się poświęceniem bezwarunkowém dla Włoch, oni sami najlepiéj wypowiedzieli w godzinę śmierci jego.


XVI.
Jeszcze Wojna Domowa Amerykańska.

Nowa ulotna broszura La guerre civile en Amérique, w tych dniach ukazała; się w Paryżu; sądzimy, że zdać z niéj sprawę jest témbardziej obowiązkiem, gdyśmy już poprzedzających nie pominęli milczeniem.
Jest to, jeśli się nie mylim, trzeci głos za Stanami południowe-