Strona:PL Kraszewski - Wybór pism Tom IX.djvu/575

Ta strona została skorygowana.
554
J. I. KRASZEWSKI.

dnia i niepodobieństwa zjednoczenia go z północą, z którą przecież Unia trwała od lat przeszło siedemdziesięciu.
Następnie stara się oczyścić południe z zadanéj mu niewoli, i całą winę jéj zrzuca wszelkiemi sposoby na hipokrytów północy.
„Interes, jaki ma północ, powiada daléj, aby na południu zwiększała się własność, jest przyczyną, że od lat dwudziestu pięciu, skłania się ona do polityki, któréj celem skrytym jest rozszerzenie niewoli, chociaż w obliczu Europy przeciwko niéj protestuje; dlatego przyłączono Texas, przedsięwzięto wojnę z Meksykiem, działano przeciw Missuri, obwinionemu o sprowadzenie negrów do Kansas, wyparto się wypraw Walkera, ale mu iść dozwolono, zachęcano pochód na Kubę, pokrywając go pozorem legalnego kupna. Anglik to sam, na pozór największy nieprzyjaciel sprzedaży negrów, staje się spólnikiem tych robót, żądając bawełny od Ameryki, a zaniedbując jéj uprawę w Indyach, gdzie ma 40 milionów morgów doskonałych gruntów i ręce niezliczone, gdy Ameryka posiada ich tylko 4 miliony.“
Zarzut ten jest wistocie prawie śmiesznym i daje miarę sprawy, którą podobnemi argumentami bronić potrzeba. Nie dziw potém, że wszystkie winy, wszelkie grzechy zrzucone są na północ, a południe wychodzi w szacie niepokalanéj i białéj z tego porównania. Kończy się to dowodzeniem, że Europa niezmiernie zyskać może na rozdzieleniu się Stanów, które zbyt już poczynały być silne, że łatwiéj wytępi niewolę w dwunastu niż tzzydziestu czterech prowincyach, że taniéj nabywać będzie bawełnę.
Tu dopiéro właściwie mówi autor o niewoli i przekonywa, że stara Europa chrześcijańska, liberalna, postępowa (nie szczędzi się jéj komplementów) powinna, jest obowiązaną zniszczyć niewolę w Stanach Zjednoczonych. Zgadzamy się z nim zupełnie i choć miłości ku południowcom trudno podzielić z autorem dla ich pochodzenia francusko-hiszpańsko-stuartowskiego, dla ich obyczajów dystyngowanych i gościnności, piszemy się na jego delenda Carthago... Obraz, jaki kreśli na końcu, przerażający, choć nie nowy dla nas, dostateczną zaprawdę byłby pobudką nietylko wojny amerykańskiéj, ale wmieszania się Europy w nieludzkie sprawy, których kosztem otrzymuje się bawełna!!
„Te okropności — kończy — spełniają się wśród dziewiętnastego wieku. Zmieńcież, o Amerykanie, waszę kłamliwą ustawę, powiedzcie równi oprócz czarnych, prócz szarych, oliwkowych i brunatnych. W Paryżu w hotelu Luwru widziano Amerykanów wstających od stołu z powodu, że ktoś brunatny, choć ubrany przez Dusautoy, zasiadł z niemi do obiadu; w powozach publicznych miejsca dla nich niéma. Jak usprawiedliwić podobny stan rze-