Strona:PL Kraszewski - Wybór pism Tom IX.djvu/583

Ta strona została skorygowana.
562
J. I. KRASZEWSKI.

„Skutek nadużycia nie objawia się nagle, i dlatego odziaływanie przeciwko niemu nie może być tak natychmiastowe jak przeciw anarchii; ruch nadany wprzódy społeczności porusza ją długo potém, gdy przyczyny jego ustały. Przypatrzcie się zblizka za Augusta i za Ludwika XIV, ludzie, co te panowania wsławili, urodzili się daleko wprzódy, nim obaj ci monarchowie w silnéj dłoni skupili wszelką władzę. Kondeusz i Turen, Colbert i Vauban, Corneille, Racine i Molière, cała ta plejada ludzi jenialnych, którym ów wiek winien swą wielkość, urodzili się w innych czasach, wśród walk i ruchów politycznych, nie wzięli zarodów jeniuszu z wersalskich pałaców, nie czerpali go w etykietalnych dworskich obyczajach, któreby ich zdrętwiły.
„Jeśli chcecie sądzić, jakich ludzi wydaje centralizacya zbyteczna, weźcie wodzów i ministrów panowania Tyberyusza i Ludwika XV, ci się zrodzili w epoce téj, i noszą na sobie pieczęć swego pochodzenia.“
Cały ten rozdział jest pełen życia i niezmiernéj energii, a to, co mówi o pierwszém cesarstwie, niepochlebne dlań, ale jakże prawdziwe!
Równie dobitnie przekonywa o wpływie centralizacyi na stosuki klas społeczeństwa do siebie, a tu rok 1848 służy mu za podstawę główną dowodów i rozumowań, w jaki sposób zapobiedz można najskuteczniéj szerzącym się doktrynom socyalizmu. Żąda on przeciwko niemu właśnie rozogniskowania, przywodząc za przykład Amerykę. W Ameryce — pisze, — gdzie wszystkie myśli, wszelkie doktryny mają swych stronników i apostołów, od najostateczniejszego purytanizmu aż do najwyuzdańszego mormonizmu, dlaczego socyalizm rozszerzyć się nie potrafił? Pragnienie dobrobytu osobistego równie przynajmniéj tam jest żywém jak u nas, ani tam ludzie obojętniejsi są na mienie i wszystkie przyjemności, które z niém idą. Jednakże tam nic się podobnego nie objawiło jak wśród niższych klas ludu francuskiego. Ameryka ma inne rany, ma niewolę, która w téj chwili grozi jéj rozerwaniem; ale niewola jest świętokradzkiém nadużyciem prawa własności, nie jego zaprzeczeniem. W Ameryce socyalizm nie istnieje.
„Dlaczego to? Bo w całych Stanach Zjednoczonych, z końca w koniec, od najbogatszych i najludniejszych począwszy, równie jak w tych, co jeszcze o ziemię z barbarzyńskiemi resztkami autochtonów walczą, namiętnością pochłaniającą wszystko, neutralizującą wszelkie inne, jest namiętność sprawy publicznéj; bo wszyscy tam obywatele bogaci i ubodzy są zarówno powołani do walczenia pod wspólną chorągwią, w obronie praw zagrożonych, lub