Strona:PL Kraszewski - Wybór pism Tom IX.djvu/596

Ta strona została skorygowana.
575
LISTY Z MOKOTOWSKIÉJ ULICY.

nie poczuli, jak w tém zdaniu czczości fraz niegdyś sławnego poety, któremu nieboszczyk Sułtan nadał zbyt wielkie posiadłości, by za nie mógł zostać niewdzięcznym. Przyznajmy, że tu wdzięczność w mniéj paradoksalny sposób wyrazić się była powinna.
Autor wziąwszy za godło frazę deklamatorską i niezrozumiale dziwaczną, pisze w obronie przyszłości Turcyi broszurę, wistocie dosyć dowcipną i zręcznie ułożoną, ale wcale nie przekonywającą. Nosi ona tytuł: Wstąpienie na tron Abdul-Azisa. Przyszłość państwa ottomańskiego przez Wiktora Azam.
„We Francyi, mówi w początku autor, a bardzo być może, iż się to gdzieindziéj tak dzieje — pierwszy lepszy, bez przygotowawczych badań, wziąwszy dziennik w rękę, charakteryzuje jednym wyrazem kwestyą jakąś, postać, położenie, rząd, państwo. Obywatel mniéj oswojony z polityką niż z astronomią, któryby nie śmiał zbyt głośno mówić o komecie — gotów walecznie potępiać lub wynosić, wedle kaprysu wszystkich panujących w Europie. A jeśli mu przyjdzie fantazya zostać pisarzem, jednym pióra pociągiem zmaże państwo z karty Europy, wskrzesi zgasłe narody, przyłącza ludności nie o tém niewiedzące, — potém szczęśliwy i zadowolniony z głębokiéj swéj umiejętności, z litością spoglądać będzie na gabinety i dyplomacye, które obwini o powolność, o brak inicyatywy i niedobrą wolą.
„Powtarzamy, rozsądni ludzie śmieją się z tego, ale, że oni są wyjątkiem, opinia powszechna nie koniecznie zawsze jest najlepszą.“
Autor może ma słuszność, ale sam dopuszcza się prawie tego, co tak srodze drugim wymawia, bierze do rąk pióro bez poprzednich badań i wyrokuje, założywszy sobie a priori, że tak być powinno.
Mylić się bardzo mogą pojedyńczy ludzie, ale nie wszyscy wogóle, kiedy opinia nie chwilową namiętnostką jest wyrobiona, lecz wieloletniém doświadczeniem. Można jéj nie podzielać, ale wzgardzić nią niepodobna — jak p. Azam, który trochą dowcipu i bardzo szczupłą garstką słabych argumentów pokonać chce zgodne głosy prasy i wieku.
Założywszy sobie, że Turcya jest żywotną, że się może, musi i stara odrodzić, że na jéj miejscu nie byłoby co postawić, autor nasz nie głęboko rzecz badając usiłuje tylko dowcipem uczynić ją na oko możebną.
Zebrane tu wiadomosteczki na poparcie zdania, że karta Gulhané 1849, jest prawdą, że tolerancya jak największa panuje w Turcyi, która nie zna ani fanatyzmu ani prozelityzmu, że ludność chrześcijańska Turcyi jest leniwa i bezsilna, że w łonie jéj panuje nieład i nienawiść żywiołów, że administracya paszów jest sprężyną administracyjną wyborną, że wielożeństwo ściśle wziąwszy nie egzy-