Broszura jego wszakże nikogo nie przekona, bo się opiera na fałszywych zupełnie danych, założonych zgóry.
Fatalizm mahometański nie jest zdolny do odrodzenia i postępu, bo jest fatalizmem, z którego zasadą postęp niemożliwy. Turcya, aby się odrodziła, musi się przerodzić, musiałaby rzucić Koran o ziemię i zaprzéć się Proroka, choćby jéj przyszło przyjąć bodaj mormonizm amerykański. W nim jeszcze więcéj jest żywotności niż w Alkoranie, który mógł gotowych na nieuniknioną śmierć zrodzić zdobywców, ale nie jest zdolny wydać ludzi wierzących w owoce przyszłości wyrobione pracą. P. Azam nie zważa na to, że religia ludu przenikająca go do kości, jest pierwszym społecznego i politycznego życia czynnikiem, próżnoby starać się o odrodzenie człowieka, który by codzień w pokarmie i napoju połykał truciznę.
Tak samo fałszem jest, by narody chrześcijańskie, pod panowaniem tureckiém zostające, niezdolne były do zjednoczenia, zgody i samorządu. Ich niechęci wzajemne są to spory sług i niewolników, u drzwi Padyszacha stojących, którzy oswobodzeni dłonie sobie łatwo podadzą i potrafią żyć podpierając wzajemnie. Zresztą, wyłączywszy Słowian południowych, którzy ugrupować się mogą i muszą w jedną łatwą całość około Serbii, Grecya téż i Rumanowie nie są to narody bez przyszłości, jak chce p. Azam. Bolesny wyrzeczony o Grekach sąd jest zupełnie niesłusznym. Wszyscy, co bliżéj przypatrzyli się nieszczęśliwemu narodowi temu, widzą w nim warunki najświetniejszego rozwoju, byleby okoliczności nie stawały mu żelazną zaporą. Grecya rozczłonkowana, uboga, pozbawiona najżyzniejszych prowincyj, najpotrzebniejszych jéj pomocy, pod nienarodowym zarządem, naturalnie dźwignąć się nie może, walczy i upada, ale podnosi się i nie ulega losowi. Grecya szeroka, wielka, cała, byłaby cale inną i odrazu przyszłaby do sił, na których jéj zbywa, bo niemi szafuje, wewnętrzne kojąc boleści.
Nie wiemy, czy federacya Słowian, Rumunów i Greków byłaby podobieństwem, lecz każda z tych narodowości ma sama przez się w sobie dosyć mocy, by nawet odrębnie wyżyła: Serbia, Bośnia, Hercogowina, Bulgarowie, Czarnogóra, są to nazwy rozczłonkowanéj całości, która gwałtownie odbudować się pragnie i odbuduje. — Z obyczaju, z życia przeszłego tych krajów przekonywamy się, że źródła życia w nich nie wyschły, że się przechowały ocienione górami i lasami, mimo większego ucisku, któryby zgniótł inną narodowość. Nie potrzeba nad to większego dowodu żywotności i rękojmi przyszłości. W chrześcijaństwie tych narodów jest ziarno ich postępu, gdy turecka zastałość musi gdzieś z nowego zaczerpnąć źródła soków, by uchroniła się śmierci.
Nie sądzimy, żeby nagłą apopleksyą skonać miała Turcya dziś
Strona:PL Kraszewski - Wybór pism Tom IX.djvu/599
Ta strona została skorygowana.
578
J. I. KRASZEWSKI.