Strona:PL Kraszewski - Wybór pism Tom IX.djvu/60

Ta strona została skorygowana.
39
ASMODEUSZ W ROKU 1837.

owych środków złudzenia! Od tego czasu Talma wprowadził ścisłe naśladowanie strojów i mebli, które tak mocno zadziwiają dziś nawet takich widzów, jakiemi jest książę Pückler-Muskau; lecz to nie stanowi sztuki, któréj jest tylko pomocniczém narzędziem, jak w literaturze tak w teatrze wzięto środki za cele. Zupełne zużycie jest powodem i tych zbyt już drobnostkowych naśladowań natury i niemoralnych, a gorących obrazów nowego teatru. Wyczerpano wszystkie sytuacye i uczucia, a wpadłszy na ekstrema, radbym wiedziéć, do czego potém wrócą lub dojdą! Czy teatr stanie się lirycznym monologiem, czy tylko panoramą? Prawdziwa komedya daleko poszła i wątpię, czy kiedy powróci! Nie tyle żal wam zapewne tragiedyi francuskiéj, bo ta była retoryczną deklamacyą, którą tylko styl piękny podnosił. Lecz z tém wszystkiém mimo jéj wad i mimo zupełnego odbicia się i oddalenia od natury, którą jednakże zawsze nibyto wystawiać miała, było w niéj coś wzniosłego, szlachetnego, coś przypominającego ludziom, że nie zawsze są zwierzętami. Dziś zaś skądinąd bardzo piękne (jako sztuka) dramata, pełne prawdy i uczucia, pełne poezyi, cóż wystawiają, cóż ludziom przypominają? Oto, że nigdy nie mogą siebie poskromić, że występny jest bardziéj nieszczęśliwym, niż winnym! Śliczna nauka! na wszystkę smołę piekielną przysięgam, śliczna!
Co się tyczy wodewilu, który w początku był rodzajem śpiewanéj tylko satyry au petit pied, jak naucza pamiętny wiersz, tyle razy wspominany:
„Le Français né malin créa le vaudeville —“
dziś stał się on malowidłem konwencyonalnego jakiegoś świata, którego nigdy na świecie nie było. Ludzie są to prawda co w nim wychodzą, lecz wązkie ramy wodewilu ściskają przyśpieszają działanie, które zawiązuje się, komplikuje i kończy nie wiedzieć jak i niewiadomo dlaczego? Wszystek dowcip śpiewek nie złagodzi bijącéj w oczy niesymetryczności wodewilu. Tu, jak w obrazie staréj bizantyjskiéj szkoły, wszyscy są na jednym planie, jednéj wielkości i mało nie jednéj twarzy. Te cacka teatralne, których dawniéj tyle jeden pisał, dziś, o cudo! don Kleofasie, powiedz mi, dlaczego zawsze muszą być dziełem kilku? Jest-że to bezsilność, niedbalstwo, czy moda? Cokolwiekbądź, jestto śmieszność, równie śmieszna przynajmniéj jak ciągłe suszenie mózgu Czterdziestu nieśmiertelnych akademików nad dykcyonarzem:

„— ce beau dictionnaire,
Qui toujours très bien fait, reste toujours à faire.

— Lecz za to pp. Hugo i Dumas piszą sami zupełnie.
— Nie zupełnie. Znasz historyę opłakaną de la Tour de Nesle, którą p. S. H. Berthoud wydrukował w swoim Magazynie!