Strona:PL Kraszewski - Wybór pism Tom IX.djvu/601

Ta strona została skorygowana.
580
J. I. KRASZEWSKI.

To nowe uposażenie ojca św. i zamiana sułtana na głowę kościoła, odbywa się tu w sposób tak łatwy, jakby dwóch gałek w puszce kuglarza.
Szczęśliwi ludzie, co tak głęboko zbadali rzeczy, że im nic nie kosztuje, rzecz wszakże na pozór dosyć trudna.
Broszura, o któréj mowa, wyznajemy to naprzód chętnie, najpoczciwszemi natchniona pragnieniami, wielkości Francyi, utrzymania niepodległości zupełnéj stolicy apostolskiéj, lecz — lecz pisał ją radykalista jakiś niestety! — nie znający alfabetu dyplomacyi i wyobrażający sobie, że wszystko co upragnione, jest możliwe, że wywrócić świat do góry nogami jest łatwiuteńko, i nikt temu przeszkadzać nie będzie myślał.
Sam autor przyznaje i słusznie, że więcéj jest filozofem niż politykiem, ale między filozofią a polityką, pole przedzielające je tak szerokie, jak między rzeczywistością a ideałem.
Potrzeba państwa włoskiego, dla którego się autor o Rzym dopomina, pięknie jest odmalowaną.
„Interes społeczny pierwszego rzędu nakazuje utworzenie wielkiego państwa włoskiego. Anglia, Prusy niemniéj życzyć powinny jak Francya i Hiszpania uformowania kraju, który poddając wszystkie swe prowineye centralizacyi (?), przyjmuje zarazem i uznaje podstawy prawa politycznego współczesnego (?); który rozkrzewia u siebie nietylko zasady nasze międzynarodowe, ale obyczaje legalne i handlowe, który nam obiecuje nowe i szerokie pole otwarte dla działalności, dla przemysłu i który swą siłą nawet zawarowuje i daje rękojmię prawom równowagi ogólnéj, zbliżającym chwilę powszechnego przejednania i zbliżenia.“
Nad wszystkie zadania czasu autor stawi wyżéj kwestyą władzy doczesnéj, i uznaje niezbędną potrzebę niezawisłości ojca św., którą jednak wcale inaczéj od drugich pojmuje.
Przyznając konieczność oparcia duchownéj potęgi na doczesnéj niezależności, zaprzecza wszakże, by prawa do dzisiejszych posiadłości ojca św. były nienaruszalne, krótki wywód historyczny to popiera. Wistocie, pisze autor, od św. Wiktora w II wieku, który pierwszy zawładnął zwierzchnictwem kościoła (?), widzimy zupełną różność zdań co do władzy w łonie samego duchowieństwa. Biskupi, koncylia, zaprzeczali jeszcze zwierzchnictwa tego, które dziś powszechnie jest uznane. Głównie papieże mieli najwięcéj do walczenia z starszyzną kościoła, nim swe duchowne ustalili zwierzchnictwo, a w III, IV i V wieku, mimo poparcia przez cesarzów rzymskich, duchowieństwo ciągle się opierało uznaniu władzy duchownéj i doczesnéj Rzymu. Jedni w Aleksandryi, drudzy w Antyochii, inni w Jeruzalem i Konstantynopolu, przywileje równe rzymskim nada-