Strona:PL Kraszewski - Wybór pism Tom IX.djvu/603

Ta strona została skorygowana.
582
J. I. KRASZEWSKI.

by je roztrząsnęły umysły nieuprzedzone, by je poddały surowéj krytyce. Następnie zwraca się ku środkom praktycznym urzeczywistnienia idei, a tu prócz najlepszych chęci... nie widzimy nic, coby ją możliwą czyniło.
„Czémże jest dziś Konstantynopol? zapytuje. Miastem, które nadzwyczajne z wielu względów ma cechy podobieństwa do Rzymu. Jak Rzym, wielki dziejami swéj przeszłości, jest on dziś stolicą państwa, którego rząd, by się utrzymać, wymaga nieustannie zbrojnych posiłków, rząd, który zostawiony sam sobie, niéma dziś siły materyalnéj i moralnéj, by się oprzéć najściu z zewnątrz, i rzeziom zakrwawiającym jego wnętrzności.
„Wpływ, pragnienia wszystkich państw Europy dążą do tego, by ta część stała się, jak niedawno Włochy były, polem walk nieustannych, walk, z których ostatnia skończyła się przed pięcią laty zaledwie, a następna grozi, że przyjdzie co chwila, jeśli się kwestya wschodnia nie rozwiąże.“
„Przypomnijmy tu jeszcze, że w myśli nowych zdobywców naszego wieku Konstantynopol powołany jest do odegrania przeważnéj roli, byle się dostał w ręce, które go użyć potrafią na co innego, niż zakładanie haremów i posiłkowanie mordów. Jestto tak dalece prawdą, że od pięćdziesięciu lat kwestya wschodnia nabrała ważności, mogącéj zatrząść całym politycznym Europy ustrojem.“
Autor uznaje następnie, że rozbiór państwa ottomańskiego jest nieuchronny. „Jeśli się to jeszcze nie spełniło, powiada, to dlatego, że żadna ze stron interesowanych dotąd się nie zgodziła na oddanie w ręce innéj Konstantynopola, téj perły, téj opoki, na któréj oprzéć się musi wpływ ogromny.
Ale nadając Konstantynopol ojcu św. i neutralnym go czyniąc, rzeczywiście autor daje nad niemi opiekę światu i wytrąca mu z rąk tę władzę doczesną, któréj pozór tylko chce mu zostawić. Obwarowuje ją bowiem tak, że niezależność ta staje się czysto nominalną. Żąda zmiany formy, wyboru głowy kościoła, nie już przez kardynałów, ale przez koncylium złożone z biskupów całego świata chrześcijańskiego, chce przy niém miéć posłów wszech narodów, którzyby czuwali nad niezależnością głowy kościoła, a wistocie tamować mogli wszelki krok samoistny, wszelkie niezależne rozporządzenie; naostatek chce mu poddać stany stworzone podziałem Turcyi, ale pod władzę, któraby była dostojnością nie siłą.
Mniemane praktyczne środki do przyprowadzenia myśli do skutku rozwiewają się w utopią niemożliwą i wistocie tak radykalną, że jéj urzeczywistnienia przypuścić nawet niepodobna.
Ostatnie wnioski broszury wywołują uśmiech na usta, a tęsknotę w sercu budzą... jestto jakby sen błogiego stanu tém dotkliwiéj