rzucone znaczą, że go pożera zgryzota. Ten proboszczowi i publiczności spowiada się ze swoich zgryzot. Zna on i wié, kto jest sprawcą wszystkich zbrodni. Marcin, oberżysta w Peyrebelle. Kto tylko do drzwi jego gospody w nocy zapuka z obiecującym tłomokiem, już z niéj więcéj nie wyjdzie. Usypia go szklanka Lunelu, p. Marcin wchodzi do izby, młotem zabija, a jeśli potrzeba, nożem dobija, i z wiernym towarzyszem swoim negrem (skąd ten negr?) uprzątają znaki zbrodni. Na przypadek zbyt głośnych krzyków, córka p. oberżysty, Katlinka gra i śpiewa, głośno i tak głośno, żeby jęk lub krzyk zagłuszyć. Potém trupa rzucają do pieca wapiennego i skończyło się. Takie jest opowiadanie Jeremiasza.
Kleofas i Asmodeusz oglądają się wkoło, cały teatr milczy, patrzy i, jakby go przywaliła ciężka atmosfera oberży w Peyrebelle, nie śmie się poruszyć ze strachu. Tylko w lożach śmieją się jeszcze.
— Skądżeś się tego dowiedział? — pyta proboszcz.
— Dziesięć lat temu — odpowiada Jeremiasz — Marcin oberżysta przyjął mnie sierotę za chłopca do gospody, dobrze karmił, odziewał i sześć miesięcy byłem tam szczęśliwy. Lecz jednéj nocy usłyszałem okropne krzyki, dowiedziałem się o wszystkiém i musiałem być wspólnikiem, nie mogąc zostać denuncyatorem. Albowiem, druga córka p. Marcina (nie ta, która śpiewała, gdy zabijano podróżnych), jak ja, brzydziła się zbrodnią, kochała mnie, a ja ją. Po latach pięciu opuściłem dom Marcina, który mnie puścił z warunkiem, abym wszedł w służbę do prokuratora i oznajmiał mu o wszystkiém, co rząd może przedsiębrać przeciw zbrodniarzom. Dla większéj pewności wyłudził u mnie zeznanie na piśmie, że ja zabiłem kupca Enjolras i za to wygnany zostałem z oberży. Na pierwszy zaś odgłos zdrady, zabije moję kochankę.
Taka jest spowiedź Jeremiasza, który się lęka, aby go Marcin znowu do oberży nie powołał; tu komplikuje się położenie; proboszcz, wiedząc o zbrodniarzach, wydać ich nie może, uważając zeznanie za spowiedź, zachęca tylko sługę, aby ich wydał dla zapobieżenia dalszym występkom. On się namyśla, lecz niebezpieczeństwo własne i kochanki wstrzymują go. Po skończonéj spowiedzi znowu jarmark wraca z całą swoją czeredą na teatr. Marcin nawet oberżysta ukazuje się z córkami, rozpytując niby ciekawie o szczegóły zbrodni i lękając się, że w tak odosobnioném miejscu mieszka. W tém Katlinka, córka jego, w tańcu zegarek upuszcza, ten się rozbija, a zegarmistrz miejscowy, przypatrując mu się, poznaje, że należał do kupca Enjolras, który znikł od osiemnastu miesięcy. Oberżysta nie zmieszany tą poznaką, powiada, że go kupił od przekupki nieznajoméj, rozczula się, chce oddać zegarek sierotom, proponuje na nich składkę i rzuca w kapelusz żandarma złoty łańcuch
Strona:PL Kraszewski - Wybór pism Tom IX.djvu/62
Ta strona została skorygowana.
41
ASMODEUSZ W ROKU 1837.