Stąd trojakie posiadłości, — własność duchowna, dziedziczna i rządowa. Pierwsza z nich (Vakuf), rozszerzona przez duchownych różnemi środkami, rządzona równie bezwładnie jak inne posiadłości państwa, wynosi dziś trzy czwarte nieruchoméj własności rządowéj, poddanéj nadzorowi państwa, ale stanowiącéj dochód duchownych. Mahmud miał myśl wywłaszczenia ich, ale nie śmiał tego dokonać.
Własność dziedziczna zowie się malk, składa dziesięcinę i jest dziś zbliżoną do tego, co u nas własnością się zowie. Ale stan jéj jest dosyć nieszczęśliwy, a dowodem tego, że prawie wszystkie posiadłości obcych nabyte są na cudze imię, na imię kobiet lub poddanych tureckich. P. Collas wystawuje to jako rzecz nieuniknioną, my także; ale i tu koran, prawa, stosunek muzułmanów do chrześcijan są jedyną przyczyną tego stanu.
Własność rządowa jest różna, składa się ona z ziem, których dochód skarb pobiera, z ziem pustych i niezajętych, z dóbr prywatnych sułtana, z dóbr cesarskich przywiązanych do osoby panującego, z własności rodziny cesarskiéj, z lenn przeznaczonych dla wezyra, paszów dwutulnych, urzędników dworu, wojskowych i t. p.
Usilne dowodzenie p. Collas, że prawo w Turcyi ubezpiecza własność, robi to tylko wrażenie, iż rzecz stoi niejasno i gwałtownego potrzebowała argumentowania za sobą. Czuć w tém wszystkiém, iż chcianoby przekonać, gdy wistocie fakta się sprzeciwiają założeniu.
Następnie mówi autor o kapitulacyach i traktatach tyczących się Turcyi, rozróżniając pierwsze, jako dobrowolnie nadane, od drugich, które wiążą ją, będąc poręczone przez inne mocarstwa.
Tu należy kapitulacya Kalifa Omara, dana w 636 r. chrześcijanom ziemi świętéj. Aktu tego jednak autentyczność jest wątpliwą, i Porta go nie przyznaje. Daléj idą: traktat Filipa Śmiałego z królem tunetańskim, pierwszy zawarty z mocarstwy chrześcijańskiemi, umowa 1507 r. Bajazyda II z Francyą tycząca się kupców i podróżnych, nadania Solimana I, z r. 1535 i t. p. Autor rozjaśnia tu stosunki wschodu z Europą, dowodząc według swojego założenia, skłonności jego do dobrego porozumienia, szczególniéj z Francyą. Cały ten rozdział na stanowcze wnioski nie naprowadza, kończy go p. Collas tém:
„Zostawmy Turcyi swobodę działania, wróćmy jéj ruch samoistny, nie wiążmy ją z trupem (?) a ujrzemy w niéj powracające życie. Nieustanne wciskanie się Europy z mocy kapitulacyi w sprawy Turcyi skazują ją na bezsilność, na bezczynność; bezczynność dla niéj to konanie, to może śmierć.“
Autor nie chce widziéć umyślnie, że to wciskanie się w sprawy Turcyi jest jedynym środkiem utrzymania jéj życia, i że to, co mu się zdaje dla niéj szkodliwém, samo przeciąga byt zagrożony... Od-
Strona:PL Kraszewski - Wybór pism Tom IX.djvu/630
Ta strona została skorygowana.
609
LISTY Z MOKOTOWSKIÉJ ULICY.