nione i uznane przez lud za najlepsze, i chce, by Francuzi cofnęli się nawet nieproszeni.
„Zdaniem wszystkich ludzi rozsądnych i zdrowych polityków, Francyi jedno tylko pozostaje do spełnienia — usunąć się“. Nie jesteśmy jednak całkowicie tego zdania, dopóki namiętności są wzburzone, póki ustąpienie Francuzów mogłoby być hasłem do walki braterskiéj. Francya, wziąwszy na siebie posłannictwo pośredniczenia, spełnić je powinna, i wypróbować wszelkich możliwych środków, aby sprawa rozwiązała się spokojnie i zgodnie; musi pracować na pojednanie zwaśnionych, na uspokojenie niecierpliwych, na złagodzenie wzburzonych; gwałtowne środki na nic się tu nie zdały, zostawiłyby po sobie zaród nowych waśni, nowych wojen, i długo ciągnącéj się walki.
W tém ma słuszność p. Cayla, że ojciec św. na żadne układy zgodzić się dobrowolnie nie może, przyczyną nie jest całkowicie ani kardynał Antonelli, ani M. Merode, ale natura tych posiadłości, jakie papież otrzymuje dożywotnie z obowiązkiem, z przysięgą, że ich się nie zrzecze, że nie rozporządzi niemi, że je odda w ręce swojego następcy nietykalnemi. Zobowiązanie się takie, ten fideikomis, nie dopuszcza dobrowolnego układu, i wyrazy ojca św. Non possumus doskonale się niém tłómaczą.
Zarzuca p. Cayla rządom rzymskim, że w ciągu lat dwunastu zajęcia Rzymu przez Francuzów, administracya i zarząd wewnętrzny wcale się nie ulepszył; w tém jednak, jakkolwiek jesteśmy zawsze za zrzeczeniem się władzy doczesnéj, nie widzimy nic dziwnego. W takich warunkach reformy są niepodobieństwem, przedsiębranie ich niemożliwém; i gdyby inaczéj było, rząd francuski naleganiem swojém byłby je wymógł na kardynale Antonelli.
Autor dowodzi daléj, że stan dzisiejszy pośredni, niepewny, nie jest ani posiadaniem, ani wydziedziczeniem, że zwiększa trudności a wcale ich nie znosi. Kardynałowie, powiada, dzielą się na dwa obozy, jedni radzą ojcu św. ustąpić z Rzymu do Munich lub Wenecyi, drudzy życzą pozostać i oczekiwać wypadków. Kardynał Antonelli jest podobno z ostatniemi. Co do ojca św. ten zdaje się być w chęci opuszczenia Rzymu i przeniesienia się do Verony.
P. Cayla obawia się, aby z tego powodu Włochy nie odszczepiły się od kościoła.
Przytoczona daléj historya papiestwa z punktu widzenia protestanckiego nie ma w sobie nic nowego. Mówi się daléj o okólniku Bar. Ricasoli i jego znaczeniu, o postawie Francyi, która wymaga wprzódy, nim opuści Rzym, uspokojenia Neapolu, i o Neapolu, którego uspokojenia nawzajem warunkiem jest opuszczenie Rzymu przez załogę francuską.
Strona:PL Kraszewski - Wybór pism Tom IX.djvu/638
Ta strona została skorygowana.
617
LISTY Z MOKOTOWSKIÉJ ULICY.