Strona:PL Kraszewski - Wybór pism Tom IX.djvu/641

Ta strona została skorygowana.
620
J. I. KRASZEWSKI.

wnéj, stolica apostolska opatrzoną była we władzę doczesną, wy powołani jesteście, byście jéj całości bronili“.
Inne dowodzenia autora są mniéj więcéj znane i powtarzać je byłoby zbyteczném.
Przemówienie do biskupów w myśl cesarską i wyjaśnienie jéj zajmuje resztę stronic. Oto jak się do nich odzywa:
„Płaczecie (duchowni) nad utraconą władzą dawniejszą; lecz zważcie, że stając w poprzek pochodowi społeczności, przeciw postępowi, idąc w kierunku wbrew przeciwnym, gdy świat szedł naprzód, utraciliście siłę przewodniczenia mu.
„Jak powstało i na czém ugruntowało się chrześcijaństwo? poświęceniami tylko — chcieliżbyście je rozwijać tém, co religię dobija, egoizmem?“
„Chcecie odzyskać władzę dobroczynną nad masami, władzę prawą?
Okażcie więcéj nad innych poświęcenia, więcéj ducha ofiary, więcéj zaparcia się siebie.
„Największą krzywdę wyrządziliście waszéj sprawie, mówiąc: że bez władzy doczesnéj niczém jesteście; bo w tém jest wyznanie, że duchowną czerpiecie z materyalnéj siły. Chrystus przyszedł na świat ubogim i pozbawionym wszystkiego, właśnie dlatego, by okazać światu, że można być najpierwszym z ludzi bez władzy i bogactwa“.
Niepodobna zaprzeczyć argumentom tym siły, które zresztą ma cała broszura, pisana ze wstrzemięźliwością, ale zarazem z powagą, śmiałością i talentem nie powszednim.
Są osoby, które ją przyznają autorowi różnie sądzonéj i dosyć głośnéj: Papież, Cesarz i Włochy, my się wstrzymamy od zgadywania, ale nie możemy jéj odmówić zalet, jakie posiada.
Ostatnia w tym przedmiocie jest zabrana zaraz po ukazaniu się we Francyi, Nieprzyjaciel (l’Ennemi) w rodzaju dawniéj przez nas streszczonéj o jezuitach, pisana przez któregoś z członków Wielkiego Wschodu Paryskiego. Ton jéj i gwałtowność łatwo z tytułu odgadnąć, a cel, otwarcie duchowieństwu nieprzyjazny, tłómaczy jéj skonfiskowanie. Zresztą niéma ona w sobie nic, coby ją zalecało szczególnie, a jest powtórzeniem wszystkiego, co różnemi czasy przeciwko duchowieństwu napisano.
Tu już nie chodzi o kwestyę rzymską, nie idzie nawet o katolicyzm, ale o sprawę religii wogólności, którą dziś mamy za rozstrzygniętą. Któżby śmiał przeciwko jedynemu uczuciu, z ziemi do wyższych sfer podnoszącemu człowieka, wyrzec dziś to, co w końcu XVIII w. powtarzano jako zaraźliwą nowość? Zostawując swobodę przekonań i wiary człowiekowi, możnaż mu zaprzeczyć, by tęskno