sobie za dziedzica syna tego, który był członkiem klubu Jakobinów. Kondeusz myśl tę odpychał ze zgrozą.
Dzienniki Orleanom przyjazne na próbę puściły wieść, że ks. Kondeusz miał zamiar zapisać majętności swe ks. Nemours, drugiemu synowi ks. d’Orleans. Książę Orleański natychmiast odwołał tę nowinę, uznając wszakże, iż wielce byłby ten wybór dla jego rodziny pochlebnym. W r. 1822 ks. Kondeusz zgodził się trzymać do chrztu ks. d’Aumale, ale uczynił to przez grzeczność, wstręt czując ku całemu temu domowi. Potrzeba było pośrednictwa osoby, któraby wpływ miała na Kondeusza.
Kiedy Orlean poznał baronowę, niewiadomo, ale w r. 1827 baronowa już pisywała do księżnéj, księżna jéj odpowiadała, a list cytowany tu wskazuje, że traktowano o usynowienie przez Kondeusza jednego z Orleanów.
Skutkiem tych starań był list pani de Feuchères, do swojego protektora, w którym domagała się od niego, aby ks. d’Aumale przyjął za syna, za dziedzica imienia i majątku, gdyż inaczéj uważanoby ją za jedyną przeszkodę i mścićby się nie omieszkano na niéj. Biedna Zofia wymagała tego jako rękojmi dla siebie mniéj nieszczęśliwéj i groźnéj przyszłości.
W r. 1829, gdy się to działo, ks. Orleans sam listem znowu poparł ten projekt, wyznając, że czułby się szczęśliwym, gdyby jedno z jego dzieci wzięło wielkie Kondeuszów imię.
Książę, wielce uległy baronowéj i opanowany przez nią, staraniem tém jednak był, jak widać, mocno rozdrażniony, słuchał, ale mu to przychodziło ciężko i zmuszał się widocznie do posłuszeństwa pięknéj Zofii, która nielitościwie nalegała.
Ona skłoniła go do widzenia się osobistego z ks. d’Orleans u siebie na śniadaniu, przy którém wszakże nie stanowczego nie zaszło.
Tylko p. Dupin starszy, naówczas jeden z doradców prawnych familii Orleanów, na żądanie księcia wygotował w największéj tajemnicy projekt testamentu, stanowiący ks. d’Aumale dziedzicem Kondeusza. Program ten pozostał w zapasie.
Od téj chwili nalegania baronowéj na niedołężnego starca stały się codzień natarczywsze, a w końcu tak nieznośne, że go słyszano wykrzykującego:
— Śmierć moję mają tylko na celu...
— Gdy otrzymają, czego pragną, życie moje niepewne.
Książę pisał nawet do ks. Orleanu prosząc go, aby zaprzestano niewczesnych na niego napadów; a ten osobiście żądał od baronowéj wstrzymania wszystkich kroków w tym celu. Nic to jednak nie pomogło.
Strona:PL Kraszewski - Wybór pism Tom IX.djvu/648
Ta strona została skorygowana.
627
LISTY Z MOKOTOWSKIÉJ ULICY.