w tym przedmiocie, na ostatek przez czas długi ks. Passaglia był powiernikiem i poufnym sługą ojca św. Piusa IX.
Niéma nic, coby dozwalało podejrzewać jego dobrą wiarę i charakter prawy.
Co do samego dzieła, tego dwie trzecie części składają się z cytat św. Cypryana, Ambrożego, Tertuliana, Augustyna, z wyjątków z listów św. Pawła i t. p. Każde zdanie jest niemi poparte umyślnie, z widocznym planem zasłonięcia siebie niezmierną powagą ojców kościoła i pisarzy kościelnych. Idea książki zaczerpniętą jest nietyle z wypadków, jakeśmy powiedzieli, jak raczéj z ogólnego pojęcia zadania i potrzeb kościoła. Nie sięga ona głębiéj, nie rozpiera się o rzecz władzy doczesnéj, którą odrazu nie uznaje jako dogmat, roztrząsa właściwość jéj chwilową i pożytki, a obu ostatecznie zaprzecza. Wykazawszy naprzód, że obowiązki wszystkich duchownych są równe, że ciężar władzy biskupiéj jest większy tylko, że każdy kapłan ma prawo wypowiedziéć prawdę głęboko poczutą, autor zwraca się do niezmiernéj i nad wszystkiém górującéj potrzeby jedności kościoła, uniknienia rozdziału, walki, poróżnienia. Na téj potrzebie opiera się głównie, i wskazawszy, iż władza świecka mogła być chwilową koniecznością, przeczy, by była niezbędnym do niezależności duchowéj warunkiem.
Argument historyo-filozoficzny użyty tu przez autora jest, że w początku gdy świat opływał w dostatkach bogactwie, papieże byli ubodzy, gdy świat zubożał, potrzebowali materyalnéj siły i znaczenia, by nim owładnąć, gdy znowu przyszedł do ogromnego rozwoju materyalnego, oni powinni dać przykład zrzeczenia się i ubóstwa.
„Papiestwo, powiada tlómacz w przedmowie streszczając autora, było bojującém i zwycięskiém, łączyło się ono w próbach ciężkich i zdobyczach z apostolskiemi pracami pierwszych krzewicieli wiary, późniéj przedłużało je i zwiększało, osadziło na tronie cezarów wiarę Chrystusową, dało ją barbarzyńcom, rozesłało w kończyny świata, gdy było samo jeszcze ubogiém i ogołoconém, gdy żyło z rzadkich jałmużn i z przypadkowych darów Opatrzności.
„W tym to peryodzie poniżenia i nędzy, wedle świata, papiestwo jaśniało światłem najczystszém i najżywszém; w téj epoce bytu swojego miało szczęście liczyć w szeregu głów kościoła, samych świętych i błogosławionych.
„Gdyby pod te czasy śmiał kto był powiedziéć w kościele: przyjdzie czas, gdy głowa twoja będzie królem, bo niezależność jego wymagać tego będzie, cały kościół byłby się ozwał krzykiem boleści i oburzenia przeciw tak bezbożnemu słowu.
„Kolej czasów zmieniła wielce te idee i stan rzeczy.
„Uważano to nieraz już; powtarzano świeżo, i argument ten stał
Strona:PL Kraszewski - Wybór pism Tom IX.djvu/655
Ta strona została skorygowana.
634
J. I. KRASZEWSKI.