lewskiéj pary, posążki, popiersia i sztychy okolicznościowe zwabiają ciekawych przechodniów...
Dziś był wielki obiad w zamku, drudzy mówią u lorda Clarendon, nie miałem czasu sprawdzić, ale z tego powodu wystąpiły wszystkie wielkie galowe ekwipaże dworskie, poselskie, znakomitszych tu książąt i panów, z wystawą, przepychem i tą formą średniowieczną, którą przed parą laty ze zdziwieniem oglądałem we Florencyi w dzień obchodu ś-go Jana. Ze wszystkich jednak ekwipażów dziwacznie postrojonych w różne barwy, pąsowych, kanarkowych, czarno-białych, czerwono-żółtych, sino-złotych i t. p. najwspanialszym był posła francuskiego ks. Magenty, który zaćmiewa przepychem samego króla nawet. Mówią, że ma na to kredyt nieograniczony, by dotykalnie pokazał wielkość, bogactwo i siłę Francyi. Salę, w któréj ma być dany przezeń bal, zbudowano w Paryżu, przywieziono koleją do Berlina — sześć powozów wiozły dziś ambasadę na obiad, z murzynami, lauframi, policyą na koniach i t. p. Królowa nawet JMC. dosyć nieprzyjazna dynastyi, jak grzyb wyrosłéj z pod starego pnia Francyi, ujęta przepychem, miała być dosyć grzeczną dla ks. Magenty.
Lud sypie mu oklaski, tak jak w czasie wjazdu sypał je beczce bawara wywiezionéj przez korporacyę bednarzów. Wszyscy zgadzają się na to, że to naczynie narodowy napój mieszczące najsilniéj przejmujący efekt zrobiło.
Widok tych wspaniałych powozów, liberyj, koni, ludzi postrojonych w kity, bronzowe wiesiadła, pióra i strzępki, mimowolnie przypomniał mi Florencyę i dwór W. ks. Toskanii.
Historya na Königs-Mauer, nie miała żadnego politycznego charakteru, była to bójka opiłych maszynistów i kowalów z ludem, która tragiczniéj się trochę skończyła, niżby spodziewać się można było z początku. Dzienniki stronnictwa feudalnego napróżno składają winę na swoich przeciwników, widzą w tém skutki działania ich na umysły i t. p.— jest to strategia zwykła ludzi nie dobréj wiary, którzy korzystają z każdego wypadku, aby poprzéć słabość swoich teoryj naciąganemi faktami.
Po obiedzie poszedłem do jedynéj tu cukierni Strangipaniego, gdzie jest kilka naszych dzienników, na których czytanie wszyscy się tu zbierają. Położenie jéj wśrodku ulicy Unter den Linden z wystawką na nią, dozwoliło mi widziéć świetny ów szereg poselskich powozów. Gromadkę téż ziomków naszych tu zastałem, mocno zajmujących się poszukiwaniem nowin z kraju, i wszystkie dzienniki po rękach. O ilem mógł zmiarkować, istotnego położenia naszego ani dziennikarstwo jasno nie przedstawia, ani go ludzie pojmują...
Strona:PL Kraszewski - Wybór pism Tom IX.djvu/671
Ta strona została skorygowana.
650
J. I. KRASZEWSKI.