Strona:PL Kraszewski - Wybór pism Tom IX.djvu/739

Ta strona została skorygowana.
718
J. I. KRASZEWSKI.

istotnie zwątpić o postępie przyszłości i uwierzyć, że ludzkość obraca się w fatalném kole, z którego wyjść nigdy nie potrafi — gdybyśmy do ocenienia ich szerszéj skali nie mieli. Ale pogląd na rzeczy ciasny i egoistyczny jest najfałszywszym w świecie, choć pozornie się tłómaczy naciskiem rzeczywistości. Szczegóły mogą na oko być najsmutniejszemi, przecież ogół spraw ludzkich wcale inaczéj wygląda — porównanie tylko oddalonych punktów pochodu może dać to przekonznie, że społeczność walcząc i cierpiąc, przechodząc ciężkie koleje, zawsze bojem i bólem coś zdobywa, że nic nie powraca, jak było, a często zwycięstwa chwilowe są klęskami, gdy upadki pozorne bywają tryumfem.
W obecnéj chwili rozsiana znowu wieść o powrocie do idei federacyi we Włoszech, takie właśnie robi wrażenie, jeśli jéj zechcemy dać wiarę. Po cóż było tyle wysiłków, krwi i ofiar poświęcać, aby naostatek wrócić do tego, co łatwiéj zrobić było z początku? Myśl, o któréj mowa, przychodzi nam z Anglii i któż wié, czy istotnie rzuconą znowu nie była w naradach ostatnich nad sprawą włoską w Compiègne. Włochy, pisze jeden z korespondentów gazety angielskiéj Daily-News, miałyby być podzielone na trzy państwa ścisłym węzłem federacyi połączone, na Włochy północne pod berłem Wiktora Emanuela, państwo kościelne pod rządem ojca św. i Włochy południowe zwrócone dynastyi Burbonów. Do Włoch północnych, sposobem wynagrodzenia zapewne za utratę królestwa obojga Sycylii i Emilii świeżo pozyskanych, myślanoby przyłączyć Wenecyą. Kombinacya ta, odzywająca się znowu w chwili, gdy wypadkami wyprzedzoną zupełnie została, o ile jest dziś trudną do urzeczywistnienia, dowodzić nie potrzeba, ale nie wszystko, co trudne i dziwne, jest dziś niemożliwém. Przywodzim tę myśl, ażeby okazać, że ona jeszcze trwa i tkwi. Fałsz jednak zadają jéj akta świeżo przy otwarciu parlamentu włoskiego złożone przez barona Ricasoli, tyczące się sprawy rzymskiéj. Warunki przedstawione ojcu św. są prawie dosłownie też same, któreśmy przed parą miesiącami ze znanéj broszury ogłosili w dzienniku. Najdziwniejsze w nich, że podane jako ultimatum, niosą z sobą niejako groźbę, iż nieprzyjęte dziś, jutro siłą rzeczy narzucić się mogą. Jednocześnie z niemi prawie przychodzi przez Berlin wiadomość o bardzo złym stanie zdrowia ojca św. To wszystko razem wzięte każe się spodziewać przy najmniejszéj sposobności, wielkich zmian i wypadków we Włoszech, zmian, których dziś przewidziéć jeszcze niepodobna. Dwór francuski, jak można było się spodziewać, nie przyjął pośrednictwa między Włochami a Rzymem, a Rzym traktowanie wszelkie, zdaje się, zerwał. Wistocie, dobrowolnie na takiéj podstawie, ani ojciec św., ani jego gabinet układać się nie mogą.