„Miałżeby nasz rząd poświęcić nasz przemysł wymaganiom Anglii? Całe pytanie w tém. Gabinet sam to uznał, nie zapierając się, że warunków, w jakich istnieją przędzalnie i warsztaty szkockie, całkiem nie zna. Rozwiązuje się więc ta kwestya a priori, nie czekając badania, rozpoznania i studyów oświecających. Widać stąd, że rząd ma na celu nie przemysł, ale inny interes wcale. Możnaż wnieść stąd co innego nad to, że rząd nasz zostaje pod naciskiem angielskiego?“
Taki jest wogóle pogląd na ten traktat spodziewany, który tu spotyka niezmierny opór przemysłu i rolnictwa. Wszyscy czują, że układy wypadną na korzyść Anglii, tylko na szkodę Belgii, że okupując przyjaźń i opiekę W. Brytanii ofiarą wielką, Belgia słucha urojonego postrachu, z którego wyleczyć się nie może, dla którego skarbi sobie przyjaciół, przesadzając niebezpieczeństwo od Francyi. Niéma wątpliwości, że walczyć o lepszą z fabrykantami angielskimi Belgia nie może, że Gand szczególniéj dotknięty zostanie; Gand, który dziś jest drugiém miastem królestwa i stoi na fabrykach bawełnianych. Wprawdzie z 60,000 robotników, których liczy, tylko 7,500 zajmują przędzalnie i warsztaty, ale cios, zadany im, odbije się na innych gałęziach przemysłu. Zamknięcie fabryk będzie hasłem śmierci dla starego tego grodu, który konkurencyi nie wytrzyma. Zmuszone całkiem są przekształcić i stać się w Anglii specyalnemi, gdy dziś każda z nich prawie wszystkie numera od 6 do 40 razem produkuje, w przesileniu nieuchronném, mogą upaść bezpowrotnie. Nie jesteśmy wcale za protekcyą i opieką, która wyradza niewłaściwe krajom industrye i sztuczne daje im życie, jednak wielkie reformy muszą być stopniowe i poszanować stan istniejący, z którego zwolna przejść do pożądanego, jest równie prawem w przemyśle jak w innych sferach życia.
Przed kilku dniami ogłoszono przedwcześnie śmierć O. Lacordair’a, odwołano ją potém nie zostawiając nadziei wyzdrowienia, a dziś potwierdza się znowu ta smutna wiadomość. Świat katolicki traci w nim jednę ze swych znakomitości najcelniejszych, jednego z tych ludzi głębokiéj wiary, szlachetnego serca i wzniosłego umysłu, przekonań niezachwianych i talentu niepospolitego, którzy dziś zwłaszcza najbardziéj mu są potrzebni. Ojciec Lacordaire (Jan Henryk, w zakonie Dominik) urodził się d. 18 maja 1802 r. Sposobił się zrazu na prawnika i pracował przy jednym z obrońców trybunału